JOURS PÂLES
„Dissolution”
Les Acteurs de L’Ombre Productions 2024
Bardzo
ciekawe materiały spływają ostatnio do redakcji Apocalyptic Rites z francuskiej
Les Acteurs de L’Ombre Productions. Spora część z nich wpada w moje łapy, co
cieszy mnie niezmiernie, ale ja nie o tym teraz chciałem skreślić tu parę słów.
W tej chwili mam zamiar choć trochę przybliżyć Wam sylwetkę zespołu Jours Pâles,
a okazją ku temu jest przewidziana na 10 maja premiera ich trzeciego, pełnego
longa zatytułowanego „Dissolution”. Nadmienię jednak najpierw, że horda Jours Pâles
wykształciła się niejako z grupy Asphodèle, która to zakończyła swą działalność
wydanym w 2019 roku albumem zatytułowanym właśnie „Jours Pâles”. Przechodząc
zaś do muzyki, jaką znajdziemy na najnowszym krążku Francuzów, to stanowi ona
bardzo sprawnie i ciekawie sklecony amalgamat zimnego, surowego Black Metalu
lokalnej szkoły gatunku z atmosferycznym Post-Black Metalem o dość mocno
depresyjnym wydźwięku. Dźwięki, jakie wypełniają tę produkcję, czerpią z
przynajmniej kilku estetyk i nurtów, a sami muzycy stosują wielorakie techniki,
aby to osiągnąć. Uderzenie beczek na ten przykład poczujecie, niczym mocarny
cios w splot słoneczny, a zagęszczone linie basu potrafią połamać żebra.
Przeszywające wiosła natomiast krążą hipnotycznie w szalonych, szatańskich
baletach. Raz wiją się, przyjmując postać jadowitych węży, które kąsają
boleśnie, bądź z wściekłością szarżują szybkimi, nieustępliwymi, trzewnymi
uderzeniami, innym razem niczym Diabelskie harfy, migoczą mocno eterycznymi,
mizantropijnymi riffami, bądź uciskają konkretnie ciężkimi, przytłaczającymi
pasażami o minorowym, doprawionym goryczą, nierzadko niepokojąco pesymistycznym
obliczu. Wielowątkowe, często kruche linie wioseł w wykonaniu Stéphane’a
naprawdę robią wrażenie. Czarują swym transowym charakterem, zmuszają w pewien
sposób do refleksji, lecz i przyłożyć siarczyście potrafią, więc naprawdę warto
się w nie zagłębić. Uzupełniają je wyśmienite partie solowe, które w tym iście
derwiszowym, muzycznym wirze stanowią integralną i bardzo ważną jego część. Istotnym
aspektem tej produkcji są także emocjonalne wokale, które na niej usłyszymy.
Zarówno agresywne, kipiące gniewem partie, jak i żarliwy, udręczony śpiew, czy
też czyste (męskie i damskie) głosy o obrzędowym szlifie dodają tej płycie
dodatkowych pokładów mroku i przygnębiającej atmosfery. Całość uzupełniona jest
subtelnym dotknięciem parapetu, który, choć może nachalnie nie pcha się na
afisz, to jednak robi robotę. Okazuje się, że Blade Dni (tak można
przetłumaczyć nazwę zespołu) na „Dissolution” wcale nie są blade. Muzyka z tej
płyty pełna jest pasji i kipi wręcz nihilistycznymi emocjami. Naprawdę ciekawa
i intrygująca płyta, której warto poświęcić czas i uwagę. Nie należy się jednak
przy niej spieszyć. W pośpiechu zbyt dużo możemy tu bowiem przeoczyć. Tak więc w przypadku tego krążka
drogi słuchaczu zdecydowanie spiesz się powoli.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz