niedziela, 12 maja 2024

Recenzja NEBELKRÄHE „Ephemer”

 

NEBELKRÄHE

„Ephemer”

Crawling Chaos 2023

 

Nebelkrähe to niemiecka horda, która w swej twórczości skupia się na mrocznej filozofii postrzeganej przez pryzmat głębi i skomplikowanej natury ukrytych, ludzkich namiętności. I tak skupiają się ci panowie z Bawarii nad owymi, niełatwymi tematami od prawie 17 lat. Wydali wcześniej dwa, pełne albumy, a ostatni kwartał roku 2023 przyniósł w zębach ich trzecią, dużą płytkę, która traktuje o ulotności życia człowieka i fakcie, że nic nie trwa wiecznie i może skończyć się równie szybko i niespodziewanie, jak się zaczęło. Cóż, to, co próbują przekazać nam tu Niemcy w warstwie tekstowej, wiedziałem już dawno temu (tak, jak pewnie i większość z Was), niemniej muzyka, jaka otacza ów przekaz jest całkiem niezła. Obcujemy tu bowiem z klimatyczną odmianą Black Metalu, a w zasadzie to Post-Black Metalu artykułowanym wokalnie w barbarzyńskim języku niemieckim, co paradoksalnie dodaje tej płycie niezgorszego pazura (nawet, jeżeli nie do końca jesteśmy w stanie zrozumieć teksty zespołu o poetyckim szlifie, co zresztą specjalnie mnie nie dziwi, bo ja prosty chłopak ze wsi jestem i na psychologii się nie znam). O muzyce co nieco jednak wiem(a przynajmniej tak mi się wydaje), więc pozwólcie, że właśnie na tym właśnie aspekcie „Ephemer” skupię się w głównej mierze. Tak więc, jak już powiedziałem, ostatnią jak na razie, pełną płytę Nebelkrähe wypełniają dźwięki, które balansują na pograniczu eterycznego Black i Post-Black Metalu. Jak to w większości takich przypadków bywa, pierwsze skrzypce grają tu wiosła, choć i ulotne, a jednak wyraziste, operujące na kilku poziomach linie basu, jak i posiadające odpowiednią gęstość bębny robią robotę i są tu nie od parady. Gitary to jednak niezaprzeczalnie crème de la crème tego krążka. Prócz typowych, czarcich tekstur, operują wyśmienitymi, przygnębiającymi zagrywkami rodem z nastrojowego, zadymionego Rocka, czy progresywnymi, zorientowanymi na jesienną zadumę pasażami w odcieniach sepii, a i wycieczki w stronę muzyki Pop także im się zdarzają. Z owym, nieco lżejszym, nastawionym na budowanie melancholijnego klimatu wiosłowaniem i wijącymi się, żywymi, gitarowymi melodiami idealnie korelują wyśmienicie wplecione tu instrumenty dęte (puzon, trąbka), a także akordeon, wiolonczela, harmonijka ustna i cymbały wszelakiego asortymentu. Atmosferyczną warstwę instrumentalną tego krążka uzupełniają najczęściej agresywne (choć nie tylko), emocjonalne wokale. Czuć w nich pewien chłód, charakterystyczny, germański, wypełniony goryczą feeling, jak i negatywne wibracje.„Ephemer” to niewątpliwie płyta ciekawa, z którą wnikliwi słuchacze spędzą przynajmniej kilka długich wieczorów rozgryzając egzystencjalne zagadki i zastanawiając się nad odwiecznym dylematem, co było pierwsze, jajko, czy kura? Ja preferuję zdecydowanie prostsze sytuacje, jak i bardziej bezpośrednią muzykę, zatem trzy odsłuchy wystarczyły, abym przekonał się, że to płytka nie dla mnie. Doceniam jednak umiejętności i szanuję wysiłek muzyków, jaki niewątpliwie włożyli w tę produkcję. Dla wszystkich myślicieli dumających przy muzyce nad znikomością chrabąszcza album do obowiązkowego zakupu, dla reszty wg uznania.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz