środa, 22 maja 2024

Recenzja Temple Of The Beast „Geminian Arcana”

 

Temple Of The Beast

„Geminian Arcana” MLP

Iron Bonehead 2024

Temple Of The Beast to projekt Blackthorn’a, który jest bliżej znany z udziału w Thornspawn. W ramach swojego nowego i solowego przedsięwzięcia przemianował się na Dark Wvlf’a i chwycił za wszystkie instrumenty. To co za pomocą ich i swojego głosu stworzył to smołowaty i mocno ezoteryczny black-death metal. To mocno przydymiona i gęsta muzyka, która podczas trwanie pierwszych czterech kawałków płynie w średnim tempie, niosąc ze sobą duszną atmosferę. Proste i zapętlone riffy oraz złowrogie tremolo kreują okultystyczny rytuał za pomocą barbarzyńskich melodii. Zapiaszczone gitary z wycofaną sekcją rytmiczną, w której chyba najdonośniej słychać talerze, zostały zarejestrowane prawie z manierą produkcji spod znaku „raw”. Nadało to „Geminian Arcana” efektu głębokich katakumb, co wzmocniły dodatkowo gardłowe, lecz wyważone growle podbite pogłosem, które Dark Wvlf wydusza z siebie jakby zionął ogniem. Te utwory hipnotyzują i oblewają nas jednocześnie gorącym podmuchem, jawiąc się jako diabelski szum o zwartej strukturze, przez którą nie da rady nikt ani nic się przebić. Chwilami, obcując z tym minialbumem można odnieść wrażenie, że mamy tutaj do czynienia z takim Nekkrofukk lub Hell’s Coronation z tym, że na zwiększonych obrotach. Ta śmierdząca wilgocią piwnica zarasta do reszty pleśnią wraz z nadejściem ostatniej kompozycji o wymownym tytule: „Temple V: Exalted Invocation Of The Blood Moon”. Do głosu dochodzą w niej wpływy Samael’a z czasów „Medieval Prophecy” czy Alastis z pamiętnego „Black Wedding”. To prawdziwa inwokacja czy też wręcz modlitwa do mrocznych bóstw i niszczycielskich sił przyrody. Ta satanistyczna liturgia kończy niestety to wydawnictwo, więc nie pozostaje mi nic innego jak oblizywać się lubieżnie niczym najobrzydliwszy zwyrodnialec i czekać na więcej.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz