Ossilegium
„The
Gods Below”
Personal Records 2024
Projekt
ten w latach 2009-2019 funkcjonował pod nazwą Empyreus. Wydał wtedy trzy epki i
po problemach ze składem rozpadł się. Jeden z jego członków, niejaki Nicholas
Morgan, po przygodzie z Kommandant namówił innego byłego muzyka tego bandu z
Chicago Marcina Widela do wspólnego grania i tak w 2020 roku powstał
Ossilegium. Po wysondowaniu rynku epką i singlem, które zapewne spodobały się
szerszemu gronu odbiorców, nagrali debiutancką płytę, która przez 43 minuty
częstuje nas black metalem. Ci dwaj Amerykanie niesieni fascynacją latami
dziewięćdziesiątymi, a zwłaszcza skandynawską drugą falą, zdecydowali się na do
tworzenia muzyki w tym właśnie gatunku. Postanowili jednak połączyć ze sobą
dwie główne szkoły ówczesnego ujęcia black metalu, czyli norweską i szwedzką.
Co z tego wyszło? Ano takie coś bez takiego czegoś, a na poważnie to dość
wartki bleczur, w którym melodyjność spotyka się z mrokiem. Innymi słowy to
mieszanka zimnych i okresowo chwytliwych tremolo ze stanowczymi, biczującymi
riffami, które uzupełnia fantastycznie brzmiący bas i delikatnie wycofana
perkusja. Żwawość, kąśliwość oraz harmonijność porównałbym z Dissection, zaś te
bardziej zdecydowane i po norwesku bujające akordy zalatują trochę Satyricon
podobnie zresztą jak niektóre wysokotonowe artykulacje, a zwłaszcza ich
wzniosła i nostalgiczna melodyka, która kojarzy się z motywem z „Mother North”.
W tą w gruncie rzeczy niezbyt oryginalną i mało porywającą muzykę Ossilegium
wplata sporo klasycznie brzmiących solówek, które podbijają swym charakterem
śpiewność „The Gods Below”, a akustyczne wstawki tutaj również występujące
trochę ją urozmaicają i wprowadzają nutkę melancholii. Nie ratuje to jednak
tego materiału, który w sumie swą lodowatością i ostrością, które osiągnięto
poprzez zgrzytliwe brzmienie gitar, zawiera w sobie wszystkie potrzebne cechy,
ale niestety nie potrafi przyciągnąć do siebie na dłużej. Nie posiada on tego
specyficznego pierwiastka, który swego czasu pomógł zapłonąć północnemu niebu i
kościołom. Poprawnie skomponowany black metal, chłodny, trochę zadzierżysty i
przede wszystkim melodyjny, a to może się spodobać. Ja po trzech odsłuchach
podziękuję.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz