Stormcrow
„Path To Ascension”
Time To Kill Records 2024
To dopiero trzecia
płyta w karierze tych Włochów, ponieważ skład tej kapeli zawiązał się już dość
dawno. Miało to miejsce w 1997 roku więc leniuszki z nich są niemałe. Mniejsza
z tym, bo nagrali w końcu „Path To Ascension”, który zawiera dziewięć numerów
black metalu o wyraźnie szwedzkim sznycie. Wszystko w muzyce Stormcrow jest
ładne jak mebelki w Ikei. Piękne i soczyste brzmienie gitar, spomiędzy którego
wystrzeliwują ostro kąsające tremolando, dopracowane linie basu oraz
perfekcyjnie działająca perkusja. Wszystko doprawione podwójnymi wokalizami i
voilà, bleczur jak ta lala. Dobra, nie mam zamiaru, ani nie chce się pastwić,
gdyż nie do mnie skierowany jest ten krążek, a mam świadomość, że fanów tego
typu rzępolenia jest sporo. Zatem, poza idealną produkcją i wygładzonymi
aranżacjami jest tutaj całkiem szybko i zarazem melodyjnie. Mamy więc w
przypadku tych Mediolańczyków do czynienia z połączeniem dwóch stylów. Wartkie
chwytliwości to Dissection, zaś dynamiczne i wojownicze riffy wraz z
podkreślającą je perkusją to Marduk. Fuzja ta zrodziła hybrydę, która może się
podobać. Szybkie i harmonijne cięcia utrzymane w zawrotnym tempie, podbite
sekcją rytmiczną i wokalnym dialogiem wchodzą gładko. Dodatkowo pomagają w tym
podniosłe i epickie momenty, delikatnie filmowe nuty jak chociażby motyw z
następującego po nieco indiańskim intrze „Dark Existence”, a także płynne
przejścia pomiędzy zmieniającymi się akordami, które retuszują wszelkie
wypukłości, czyniąc „Path To Ascension” gładkim do bólu. Jedyną skazą na tym
idealnie oszlifowanym diamencie jest szósty „Verical Horizon”, będący krótki
utworem instrumentalnym, odstający od reszty agogiką i mrocznym charakterem.
Tak więc za pośrednictwem najnowszego wydawnictwa Stormcrow, mamy okazję
poobcować z melodyjnym black metalem, który nie jest do końca pozbawiony
jadowitości i kąsających złośliwie rozwiązań jak na przykład posępne tremolo w
czwartym „Detached”, który swym usposobieniem także, jak wyżej wymieniony „Dark
Existence”, odstaje od pozostałych. Dobrze zagrany i zarejestrowany materiał,
który wpada w ucho. Choć nie leży w granicach moich zainteresowań, to wyznawcom
takiego podejścia do rogacizny polecam. Nie powinni być zawiedzeni.
shub niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz