Ulcerate
“Cutting the Throat of God”
Debemur Morti Prod. 2024
Nowozelandzki Ulcerate coraz dłużej każą nam czekać
na swoje kolejne wydawnictwa. Najpierw serwowali je co dwa lata, potem co trzy,
a na następcę „Stare into Death and Be Still” już musieliśmy odliczyć do
czterech. Dobrze to, czy źle? W zasadzie odpowiedź na to pytanie jest
nieistotna. Bardziej istotne jest to, czy po „Cutting the Throat of God” warto
sięgnąć. Prawda bowiem jest taka, że, będąc jednym z podstawowych twórców
gatunku, Ulcerate w zasadzie stąpają uparcie tą samą ścieżką. I dla jednych
będzie to największa zaleta, a dla innych powód do ziewania. I od tego właśnie
czynnika zasadniczo zależna jest opinia, którą sobie na temat najnowszej płyty
Ulcerate wyrobicie. Rzeczony materiał to niemal godzina technicznych
zawijańców, łamania tempa i przeplatania akordów. Nagłych przyspieszeń i
wchodzenia w wolniejsze, bardziej nastrojowe, podkreślane dysonansem rewiry.
Spontanicznego, albo genialnie przemyślanego, cholera wie, mieszania pomysłów. Nietuzinkowych
umiejętności, zarówno u obsługujących sześć strun gitarzystów, jak i siedzącego
za zestawem bębnów pracownika fizycznego. Ja mam względem tego materiału
mieszane uczucia. Bo przecież to wszystko już było. Ten huragan już
niejednokrotnie zbezcześcił ziemię i totalnie wszystko pozamiatał. Panowie
udowodnili, że są genialnymi kompozytorami, że potrafią, jak nikt inny, budować
niesamowity nastrój w ramach muzyki, jak by nie patrzeć, ekstremalnej, że to
oni stoją na czele tego pochodu. Tylko tak się zastanawiam, czy posiadanie w
kolekcji dwóch, może trzech albumów Ulcerate nie wiąże się z posiadaniem
wszystkiego co muzycy mają do zaoferowania? Jednocześnie, mając w kolekcji
wszystkie ich płyty, gdyby ktoś zapytał mnie, którą z nich chciałbym oddać,
odpowiedziałbym, że żadnej! Ulcerate stanowią bowiem jakość samą w sobie, są
liderem w swojej własnej lidze, więc jeśli kochacie ich wcześniejsze
wydawnictwa, to zapewne przy dźwiękach „Cutting the Throat of God” także
wpadniecie w hipnotyczny wir deathmetalowego zniszczenia. Świetny materiał,
będący jednocześnie kalką niemal ideału, który to zespół narysował już dużo
wcześniej. Czy da się lepiej? Chyba nie. Zatem…
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz