środa, 8 października 2025

Recenzja Necrodeific Slaughter „Ripping Flesh”

 

Necrodeific Slaughter

„Ripping Flesh”

Morbid Chapel Rec. 2025

Necrodeific Slaughter to twór powołany do życia przez dwóch Kanadjczyków stosunkowo niedawno. Na początku tego roku panowie wypuścili w świat swój pierwszy materiał, w postaci cyfrowej, pięciootworowej EP-ki „Ripping Flesh”, która chwilę temu doczekała się także fizycznego nośnika nakładem naszej rodzimej Morbid Chapel Records. Całość trwa dwadzieścia minut z haczykiem, a zawiera prosty death metal w amerykańskim stylu. Trochę mi się to wydawnictwo kojarzy z typowym amerykańskim kinem. Nie jest ani zbyt ambitne, ani nie łamiące szczególnie jakichkolwiek barier. Ale posłuchać się da. Nie brak w tych kompozycjach ciężaru, bo to głównie na nim opiera swoją siłę „Ripping Flesh”. Zwłaszcza w momentach kiedy panowie znacząco wyhamowują i uderzają w łeb rytmicznymi riffami. Nie mniejsza sieczka jest w chwilach, gdy zespół rozpędza się do znacznych prędkości i, kwadratowo bo kwadratowo, mieli zwoje mózgowe na krwawą papkę. Jest to takie granie trochę kategorii B, co nie znaczy, że nie znajdziemy tutaj tam zwanych „momentów”. Chwilami gdzieś zaśmierdzi Mortician, aczkolwiek może nie tak nisko strojonym, gdzie indziej z lekka Morbidami (w „Shambling Husk”), mocno uproszczonym Deeds of Flesh czy Severe Torture. Generalnie panowie nie bawią się w specjalne kombinacje, lecz wypluwają z siebie czysty death metal w szkicowym wydaniu. Nie da się też doszukać w tych piosenkach jakiejś oryginalności, a owa wtórność akurat w tym przypadku nie jest na tyle wysokiej jakości, by padać na kolana. Technicznie wszystko jest na swoim miejscu, bo wspomniany wcześniej minimalizm raczej nie wynika tutaj z ograniczeń technicznych, a stanowił oryginalne założenie muzyków. Pod względem brzmienia też jest przyzwoicie, a może nawet lepiej, bo najważniejsze elementy zostały bardzo poprawnie uwypuklone, i słuchając „Ripping Flesh” faktycznie czuje się mocne pierolnięcie. Rzecz w tym, że podobnych wydawnictw ukazują się miesięcznie dziesiątki, jeśli nie setki, zatem jeśli nie jesteście maniakalnymi zbieraczami gatunku, to odpuszczając sobie tą EP-kę za dużo nie stracicie. Z drugiej strony, horrory drugiej kategorii też mają swoich amatorów, zatem sprawdzić te nagrania nic wam nie szkodzi.

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz