czwartek, 16 października 2025

Recenzja Valletta „Bitter Lucid Truth”

 

Valletta

„Bitter Lucid Truth”

Lifeforce Records 2025

Nie wiadomo, kiedy zaczęli grać jako Valletta, ale dwa lata temu objawili się epką „Come Alive”. W zeszłym roku wydali debiutancką płytę „Summer”, a obecnie przypominają o swoim istnieniu za pomocą „Bitter Lucid Truth”. Ten amerykański kwartet gra coś w rodzaju black’n’roll’a tyle, że ma on delikatnie cięższy wydźwięk od innych, korzystających z crustowych patentów kapel. U Valletta również znaleźć można sporo chwytliwych d-beatów i wkręcających się tremolo, ale podane są one na gitarach o gęściejszym brzmieniu niż zdążyły przyzwyczaić do tego inne zespoły, łączące bleka i punka z rockiem. Nie wiem, jak było na poprzednich wydawnictwach, ale na tej epce, również poszczególne akordy nie lecą w nadmiernie skocznym stylu, lecz robią to w wyważonym stylu, dbając bardziej o siłę wyrazu niż o entuzjastyczne rytmy. Można to chyba złożyć na karb poważnego przekazu, w którym Amerykanie wyrażają swoje zniesmaczenie teraźniejszym krajobrazem politycznym, panującym na naszym globie. Z tych negatywnych emocji zrodziła się muza o wkurzonych riffach, które podparto dynamiczną sekcją rytmiczną i zdecydowanych wokalach, będących czymś pomiędzy growlem, a szatańskim wrzaskiem. Do rzęsiście brzmiącego kostkowania Valletta dodał tutaj odrobinę anarchistycznego sznytu, krótkich wysokotonowych zagrywek i solówek. Całość zapodana z awanturniczą swadą i odrobiną sludge’owego brudu daje momentami mocno popalić. Energiczna muzyka, która niesie ze sobą konkretne przesłanie i pomimo cięższego charakteru niż zwykle bywa w takich przypadkach, wkręca się łatwo i przyjemnie, zmuszając do tupania nóżką. Buntowniczy metal z diabelskim pozdrowieniem. Zachęcam do zapoznania się.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz