niedziela, 5 października 2025

Recenzja Nyctophilia „Stargazer”

 Nyctophilia

„Stargazer”

Wolfspell Rec. 2025

Po czterech latach milczenia, Grief powraca z kolejnym krążkiem swojego projektu, ponownie pod skrzydłami Wolfspell Records. I tak się zastanawiam, czy takie lakoniczne stwierdzenie nie byłoby właściwie recenzją tego materiału. Bo przecież wszyscy w temacie doskonale zdają sobie sprawę z tego, jaką muzykę tworzy, i przede wszystkim jaki poziom reprezentuje Nyctophilia. Byłoby to jednak poniekąd krzywdzące. Przynajmniej z jednego powodu. Bo może i „Stary Gejzer” faktycznie nie jest żadnym przełomem w kwestii stylistyki owego projektu. Nadal mamy tutaj atmosferyczny black metal, i to „atmosferyczny” w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu, bez słodzenia czy wplatania w nurt główny elementów pobocznych, kompletnie według mnie zbędnych. Muzyk w bardzo udany sposób kontynuuje styl zapoczątkowany przez, choćby, Emperor, jednak bez dosłownego kopiowania i, przede wszystkim, z wyraźną autorską inwencją twórczą. Ów black metal jest zimny niczym sopel lodu wsadzony w dupę (nie, żebym próbował, ale sporo rzeczy jestem sobie w stanie wyobrazić), zdecydowanie dojrzały i ukształtowany, oddany klasyce, a jednocześnie, o czym wspomniałem przed chwilą, własny. Można powiedzieć, że poniekąd transowy, bo płynące niczym górski potok melodie, w sposób podobny do szumu płynącej wartko wody, hipnotyzują i wprowadzają w pewnego rodzaju stan lewitacji. Poza brzęczącymi oldskulowo gitarami, fantastyczną rolę odgrywają na tych nagrania klawisze. Tak jak jestem do tego instrumentu, zwłaszcza w black metalu, kapkę uprzedzony, tak tutaj potęgują one chłodny klimat całości, i bynajmniej nie są nadużywane, mimo iż wszechobecne. No dobrze, ale powracając do myśli głównej... Jaki jest ten wspomniany powód? Otóż banalny, a zarazem niesamowicie istotny. Nyctophilia z każdym kolejnym krążkiem cementuje swój styl i swoją klasę, niby obracając się w bliźniaczych klimatach, a jednak z każdą następną sesją go doskonaląc. Powiem szczerze, że gdybym miał wymieniać najlepszych przedstawicieli polskiej sceny atmosferycznego black metalu, to pominięcie Nyctophilia byłoby pewnego rodzaju ignorancją. „Stargazer” zawiera bowiem wszystko, co w gatunku najlepsze i najistotniejsze. Zajebiście mi się tego słucha, aż sam jestem zaskoczony, mimo iż po „Weltschmerz” byłem świadom wartości zespołu. No to co ja tu będę męczył bułę… Każdy maniak gatunku i tak już wie, co z tym zrobić.

- jesusatan





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz