piątek, 24 października 2025

Recenzja Centinex „With Guts and Glory”

 

Centinex

„With Guts and Glory”

Black Lion Rec. 2025

Jeśli dobrze liczę, to “With Guts and Glory” jest dwunastym krążkiem w dorobku zespołu. Zespołu, którego jakoś nigdy nie byłem przesadnym fanem, a jedynym albumem, który mam na półce jest wydany trzydzieści trzy lata temu „Subconscious Lobotomy”. Jednak nawet wówczas materiał ten nie stał w pierwszej linii szwedzkiego death metalu, będąc raczej jej solidnym zapleczem. Przez te ponad trzy dekady do twórczości ekipy zza Bałtyku wracałem raczej okazyjnie, i prawdę powiedziawszy nigdy nie miałem wrażenia, iż coś po drodze straciłem. Podobnie jest zresztą przy okazji nowego wydawnictwa Centinex, które to jest… starym, solidnym Centinex. Tylko że trzy dekady starszym. I to akurat u nich niestety słychać. O ile to cały czas szwedzki śmierć metal, to przyrównać go można do wilka, który z wiekiem stracił kilka zębów. I to właściwie z każdej strony szczęki. Bo i brzmienie nie jest tu tak zapiaszczone, jak to bywało w latach dziewięćdziesiątych, a nawet dekadzie późniejszej (zresztą panowie nawet nie starają się go imitować, ufając bardziej inżynierowi dźwięku o znacznie młodszym peselu, oraz współczesnej technice), ale i w riffowaniu brakuje tego miażdżącego ciężaru. „With Guts and Glory” nastawiony jest bardziej na groove, taki typowy dla muzyków koło pięćdziesiątki, skierowany do niemieckiej publiczności, tudzież fanów trzecioligowego grania. Owszem, nóżka chwilami tupie, główka może i po trzech piwach też się pokiwa, ale generalnie są to rytmy dość wesołe i, niestety, geriatryczne. Wokalnie, podobnie, sporo pary brakuje, co można uznać jako kolejny, jakże typowy element dla starzejących się weteranów sceny. Chwała im za to, że jeszcze im się chce, bo wiele składów dawno dałoby sobie siana, ale ja tej płyty mimo wszystko bym nie kupił. Muzyka na niej zawarta, oceniając obiektywnie, nie ma w sobie żadnej iskry, nie ma polotu, jest po prostu kolejnym albumem, który z dwa razy odsłuchać można, ale jak nie, to żadna katastrofa się nie wydarzy. Polecam zatem tylko i wyłącznie bezkrytycznym fanom zespołu, którzy akceptują wszystko, co się pod szyldem Centinex pojawi. Reszta może sobie odpuścić.

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz