niedziela, 12 października 2025

Recenzja CAŁ● „Ludzie błądzący w nocy”

 

CAŁ●

„Ludzie błądzący w nocy”

Devoted Art Propaganda 2025

To po Olesin kolejna, enigmatyczna kapela z naszego kraju, o której tylko mi wiadomo, że pochodzi z Podkarpacia. W ostatni dzień października ukaże się ich debiutancki album, który częstuje dziewięcioma kompozycjami o wysoce awangardowym nastawieniu. To eksperymentalny black metal, zagrany na zimnych jak Antarktyda gitarach, którym akompaniuje zdrowo momentami połamana sekcja rytmiczna, ale nie tylko bębny z basem wiją się na tym materiale w pulsującym stylu, bo riffom także nie brakuje skomplikowanych ruchów. W niektórych fazach na „Ludzie błądzący w nocy” mamy do czynienia ze stale zmieniającą rytm i prędkość muzyką, która przypomina jazzowy freestyle, zalewając na przemian gwałtownymi atakami i spokojnymi pływami, w skrajnych formach jawiącymi się jako anty-muzyka, swego czasu wydawana przez Cold Meat Industry. Trzeba przy tym nadmienić, że w tych bardziej kontemplacyjnych fragmentach próżno szukać spokoju, ponieważ wirujące, piskliwe nuty i powykręcane tremolando w towarzystwie klawiszowych podkładów, są tylko na pozór wyciszające. Tak naprawdę drgają nerwowo niczym zwoje mózgowe u chorego na nerwicę lękową i tylko udając ambient, zsyłają tony uwierającego niepokoju. Do innego schorzenia można również porównać te żwawsze akordy, które okresowo pędzą przed siebie w spazmach na podobę katatonika w hiperkinetycznym szale. Wbijają się one mocno w nasze jestestwo, drapiąc do krwi. Oszałamiający black metal o zgiełkliwym brzmieniu, podsyconym przez tu i ówdzie użyte pogłosy. Z jego modernistycznych i improwizacyjnych aranżacji wypływa nie tylko mrok i okultyzm, ale także silny ładunek emocjonalny, który podbijają jadowite i okresowo histeryczne wokalizy. Cóż, „Ludzie błądzący w nocy” to kawał sonicznego spektaklu, który zadziwia zmiennością nastrojów i nieczęsto spotykanymi w tym gatunku rozwiązaniami. Black metal, który przypomina ten styl wyłącznie pod względem brzmieniowym i sposobu na traktowanie strun, których w zwyczajowej formie tu nie dużo. Przeważają w nim atonalne i pojedyncze akcenty, które czasami rozciągają się w nieskończoność, i przechodząc albo płynnie, albo gwałtownie z jednych w drugie. Nieszablonowe wręcz innowacyjne podejście do tematu, które zaowocowało surowym, interesującym, ale też trudnym w odbiorze krążkiem. Nie dla wszystkich, ale zachęcam do zapoznania się z tą płytą, bo warto.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz