piątek, 10 października 2025

Recenzja Noir Noir “Black Curtain / Divine Swelling”

 

Noir Noir

“Black Curtain / Divine Swelling”

Sentient Ruin Laboratories 2025

Noir Noir to pochodzący z Hiszpanii projekt, który tuła się po podziemiu już dobrych parę lat. Dopiero teraz jednak dane było mi go poznać, a to dzięki kompilacji, która już niedługo ukarze się nakładem Sentient Ruin Laboratories. Wydawnictwo to zawiera, podobno dwa szczytowe osiągnięcia Noir Noir, czyli mini album „Black Curtain” z dwa tysiące szesnastego, oraz „Divine Swelling”, oryginalnie wydaną na taśmie w dwudziestym drugim. Mimo iż wydawca określa muzykę tego tworu jako „black industrial”, to tego „black” jakoś niespecjalnie mogę się w nim doszukać. No chyba że chodzi wyłącznie o wokale, chwilami podchodzącymi pod blackmetalową chropowatość. Samą muzykę zawartą na tej kompilacji określiłbym mianem industrialnego ambientu, czegoś na kształt dawnych wydawnictw serwowanych przez Cold Meat Industry. Poszczególne utwory są w zasadzie takim soundtrackiem do koszmaru, w którym królują szmery, trzaski, elektroniczne podkłady, swobodnie płynące w tle dźwięki syntezatora, przewijające się tu i ówdzie niepokojące dźwięki i wszelkiej maści wokale, od szeptów, poprzez majaczenia, do wspomnianych wcześniej chropowatych deklamacji. Daleko tej muzyce do industrial w wersji „hard”, choćby dlatego, że nie ma w niej intensywnych i wbijających w glebę beatów i ciężkiej elektroniki. Jest natomiast ten niepokojący klimat, utrzymujący w napięciu praktycznie od początku do końca, mocno pobudzając wyobraźnię, zwłaszcza kiedy obcujemy z Noir Noir po ciemku i w samotności. Jedynym elementem, który kompletnie nie pasuje mi do tego zestawu puzzli jest „Holodomor”, utwór niespełna minutowy, zdecydowanie szybszy niż cała reszta, i faktycznie mocniej pasujący do tematyki blackmetalowej. Nie wiem dlaczego się tu znalazł, ale według mnie niepotrzebnie wytrąca tylko z hipnotycznego stanu w którym akurat w połowie płyty się znajdujemy. Nie mniej jednak warto sprawdzić „Black Curtain / Divine Swelling”, zwłaszcza jeśli wspomniany gatunek muzyczny nadal gdzieś tam w ser duchu szumi. Gór to wydawnictwo nie przenosi, ale można przy nim spędzić kilka chwil bez ziewania.

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz