Toughness
„Prophecy”
Godz ov War 2025
Jeśli
lubicie twórczość tej czwórki Lublinian, a nie znacie ich demówki z 2022 roku i
jesteście ciekawi jak kształtowała się ich muzyka na początku kariery, to teraz
będziecie mieli okazję dopaść to wydawnictwo, bo reaktywuje je Greg z Godz ov
War. Jakby nie patrzeć pierwsza produkcja Toughness to protoplasta następnych
więc koła na nowo nie da się tutaj wymyślić. Panowie już na wstępie swojej
działalności swój death metal aranżowali podobnie do fińskiego Demilich,
zresztą ta łatka chyba przykleiła się do nich na stałe. To nic złego, bo decior
w wykonaniu tego kwartetu już wtedy odznaczał się gęstą i złowrogą atmosferą,
którą ociekają tutejsze, ciężkie i niekiedy mocno połamane riffy, snujące się z
mozołem w towarzystwie przysadzistej sekcji rytmicznej i głębokich growli. Już
wtedy Toughness popisywał się niebagatelnym podejściem do metalu śmierci,
wplatając do jego zwartych i śmierdzących zgnilizną struktur sporo technicznych
i awangardowych rozwiązań, które momentami zalatują jakąś chorobliwą, dźwiękową
improwizacją, rządzoną przez silny pierwiastek przypadkowości. Nic bardziej
mylnego, ponieważ wystarczy dokładnie wsłuchać się w te kawałki, aby zrozumieć,
że w tym szaleństwie jest metoda. Sposób na miazmatyczny i smołowaty death
metal, który zalewa nietuzinkowymi rozwiązaniami, będącymi trzy lata temu
oryginalnymi na dzisiejszej scenie, zwłaszcza w Polsce. Jest tak, bo tego typu
trendy nie są obecnie zbyt popularne i wystarczy przejrzeć historię bytów
podobnych do Demilich, żeby udowodnić sobie, że już dawno są one zawieszone.
Toughness ożywiło wtedy tą martwą (dosłownie i w przenośni) materię i tchnęło w
nią nowego ducha, który może na „Prophecy” nie był doskonały, ale swój ciężar
gatunkowy i artystyczny niewątpliwie posiadał. Ma go i dziś, dlatego warto sięgnąć
po to krótkie wydawnictwo, jeśli oczywiście jeszcze go nie macie. Death metal,
który wlewa się do gardła słuchacza niczym smoła, odbierając powietrze. Pożera
światło bez trudu, pozostawiając ten świat nicości.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz