„Evil Summons Evil”
Hammerheart Records 2023
Grecki
Deviser powraca ze swym piątym długograjem i robi to w naprawdę imponującym
stylu. Nie wiem dlaczego, ale ta horda nigdy nie doczekała się wg mnie
należytego uznania, a przecież na początku la 90-tych wraz z Rotting Christ, Agatus,
Necromantia, Varathron, Zemial, czy Thou-Art-Lord budowała podwaliny przyszłej
potęgi greckiej sceny Black Metalowej. Ich pierwsze dwa albumy („Unspeakable Cults”
i „Transmission to Chaos”) śmiało można nazwać dziś ikonami gatunku i ustawić
na półce obok kultowych „Thy Mighty Contract”, „Non Serviam”, „Scarlet Evil Witching
Black”, „Eosforos”, „His Majesty at the Swamp”, „Dawn of Martyrdom”, czy „For
the Glory of Ur”.No ale cóż, tak to już czasami bywa, że jedni ciężko pracują i
mają z tego, co najwyżej garby na plecach, a inni spijają za nich słodką
śmietankę uwielbienia. Dla mnie w każdym razie Deviser od zawsze należał do
ścisłej czołówki diabelskiego grania rodem z Hellady, a tegoroczny „Evil Summons
Evil” potwierdza to bardzo dobitnie. Ponownie obcujemy tu bowiem z soczystymi,
intensywnymi bębnami o
charakterystycznym brzmieniu, które wspomaga wyrazisty, grubo rzeźbiący bas,
jadowitymi, surowymi, nasyconymi mrokiem, wirującymi riffami o dużym stopniu
melodyjności, doskonałymi solówkami, które ukazują techniczną biegłość
wioślarzy i bluźnierczymi wokalami o demonicznych konotacjach. Ciemność i
okultystyczne wibracje sączą się z każdej zawartej tu kompozycji, a wydatnie
podkreślają je majestatyczne,monumentalne partie dynamicznej symfoniki niemal
żywcem wyjęte z twórczości ich rodaków z Chaostar. Przez te zagęszczone
struktury czerni przebijają się także rytualne, niemal plemienne rytmy, oraz
oparte na Heavy Metalowych patentach, nieco bardziej wyrafinowane rozwiązania
gitarowe, co nadaje muzyce tego trio bardziej pikantnego posmaku, jak i
charakterystycznego szlifu. Nie będę pisał górnolotnie, że to najlepszy jak
dotąd krążek Deviser, gdyż to zawsze kwestia gustu, niemniej dźwięki tu zawarte
posiadają wyraźnie oldschool’owy kręgosłup, a przy tym zdecydowanie współczesny
połysk. Przede wszystkim jednak żrą jak cholera i potrafią konkretnie zbesztać
słuchacza, gdyż łączą się w nich wściekłość i czarci majestat z delikatnym,
mistycznym posmakiem orientu. Bardzo dobry album (jak zresztą każdy z
poprzednich nagranych przez ten hord). Grecy cały czas potrafiąwybornie zamieszać
w piekielnym kotle.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz