poniedziałek, 3 kwietnia 2023

Recenzja Condenados „El Camino De La Serpiente”

 

Condenados

„El Camino De La Serpiente”

Evil Confrontation Records 2023

Chilijski Condenados istnieje już od 2005 roku i jak dotąd nie był mi zupełnie znany. Pomimo blisko dwudziestoletniej kariery nie posiadają zbyt bogatej dyskografii, a wydany w lutym „El Camino De La Serpiente” jest dopiero ich trzecim albumem. Zawiera on dwanaście utworów utrzymanych w tonie doom metalu w klasycznym wydaniu, bo znajdujące się tu dźwięki  mocno zakorzenione są w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Co za tym idzie chłopaki czerpią pełnymi garściami z twórczości Black Sabbath, ale momentami w tej muzyce słychać również echa pionierów heavy metalu, czyli Deep Purple. Dominują oczywiście ciężkie i toporne riffy, których charakter jest dość zróżnicowany, ponieważ tych dostajemy cały wachlarz. Od bujających stonerowych akordów, poprzez mozolnie się toczące doomowe walce i kończąc na bardziej lekkich, rockowych przebojowych rytmach, kojarzących się z muzyką drogi. Produkcja jest w odpowiednim stopniu przybrudzona tak aby odczucie, że cofnęliśmy się w ówczesne dekady nie znikło nawet na chwilę. Jest duszno, powietrze parzy płuca, a kurz wdziera się do nosa, gdy pędzimy tym Harleyem przez gorącą i suchą jak pieprz pustynię. Podczas tej podróży towarzyszą nam typowe dla tego gatunku gitary, z którymi ramię w ramię podąża sekcja rytmiczna z mocno do przodu wysuniętym basem. To on tutaj robi główną robotę, gdyż potraktowany jest na równi z gitarą i niekiedy nawet przejmuje pierwsze skrzypce, słodko gulgocząc i niesamowicie zagęszczając strukturę poszczególnych kawałków. Nie sposób nie wspomnieć o czystych wokalach, które choć czasem delikatnie fałszują, to doskonale swym wydźwiękiem wpasowują się w kompozycję i dodatkowo podbijają ten specyficzny klimat. Nie znając wcześniejszych dokonań Chilijczyków stwierdzam, że „El Camino De La Serpiente” jest ciekawą propozycją i może być przyjemną odskocznią od cięższych brzmień, zwłaszcza podczas samochodowej przejażdżki, ale jako akompaniament do popijawy też się nada. Niezobowiązujący materiał nie tylko dla hiszpańskojęzycznych motocyklistów.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz