Nethermancy
„Worship
Evil Sacrifice”
Helldprod
2023
Trochę zaskoczył mnie fakt, iż Nethermancy to zespół
tułający się po scenie już ponad ćwierć wieku, bowiem nazwę tę widzę pierwszy
raz w życiu. Panowie pochodzą z Portugalii a „Worship Evil Sacrifice” jest ich
czwartym pełnym wydawnictwem. Czy warto zatem po to wydawnictwo sięgnąć,
ewentualnie nadrabiać zaległości? Obawiam się, że wątpię. To, co do
zaprezentowania ma trio z Półwyspu Iberyjskiego to bardzo przeciętnej jakości
black metal, tyleż archaiczny i trącący myszką co okropnie nudnawy. Nie ma tu
co prawda grania na jedno kopyto, bo samo tempo zmienia się dość często. Rzecz
w tym, że każdy kolejny krok jest dość łatwo przewidywalny, nawet dla
średniozaawansowanych adeptów gatunku. Harmonie płynące z tych sześciu, jeśli
nie liczyć intro / outro, kompozycji są niemiłosiernie sztampowe i słyszane
tysiące razy. Linie gitarowe to taka mieszanka pierwszej fali, tradycyjnego
kostkowania i nordyckich melodii z lat dziewięćdziesiątych. Mimo to naprawdę
ciężko znaleźć w tych utworach coś, co przykułoby ucho na dłużej. Męczą za to
nachalnie wpychane jako podkład pasaże klawiszowe, podobnie jak wspomniane
riffowanie, grających dla samego grania i nie absorbujące w najmniejszym
stopniu. Wręcz przeciwnie, nużące i całkowicie bezbarwne. Tak samo wokale –
wrzaski na jedno kopyto bez jakichś specjalnych emocji i kompletnie bez siły
wyrazu. Może wcześniejsze wydawnictwa Portugalczyków miały w sobie większą
energię, ale to co słyszę na „Worship Evil Sacrifice” sprawia wrażenie
zaawansowanego zgeriatrienia. Można wychwycić tu jakieś inspiracje typu
Ancient, Hecate Enthroned czy mocno rozwodnione Absu, jednak założę się, że
nikt z was nie podskoczy w tej chwili na ich widok z fotela. Odsłuchałem te
nagrania dwukrotnie, ale z każdą minutą byłem coraz bardziej zmęczony. Nazwę
zespołu puszczam zatem w niepamięć i nie zamierzam sobie chłopakami więcej
zaprzątać głowy. Nie wiem komu i do czego ta płyta potrzebna.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz