sobota, 22 kwietnia 2023

Recenzja Soulcarrion „Soulcarrion”

 

Soulcarrion

„Soulcarrion”

Godz ov War 2023

Niemal równo w rok po wydaniu debiutanckiego „Infernal Agony” przypominają o swoim istnieniu panowie z Soulcarrion. Jest to faktycznie typowa „przypominajka”, bo „Soulcarrion” to jedynie czteroutworowa EP-ka, trwająca coś koło czternastu minut. Stylistycznie rewolucji może i nie ma, ale słychać, że zespół nie stoi w miejscu i stara się sukcesywnie rozwijać. Przede wszystkim uwagę zwrócić należy na brzmienie, które tym razem zostało zdecydowanie bardziej dopracowane i zyskało na masie. Nadal oczywiście wszystko cyka tu organicznie, a nawet nieco garażowo. Mam tu na myśli perkę, bo przy okazji nagrań duet zaprosił sobie do pomocy Darka Młodego, który to wystukał im rytm na werblach nastrojonych w kierunku wiadrowatym. Wiecie, mam na myśli brzmienie tego instrumentu jak choćby na „De Profundis” Vader. Mi to akurat pasuje, bo nie jest zbyt pospolite i dodaje utworom elementu autentyczności. Natomiast inne składowe znane z debiutu nadal się w czterech umieszczonych na krążku kompozycjach pojawiają. Mam tu na myśli akordy głównie z klasyki amerykańskiej pod tytułem Morbid Angel czy Incantation. Szkoła Treya słyszalna jest też w niektórych partiach solowych, choć w tych bardziej melodyjnych przebrzmiewa też duch skandynawski. Jeśli już o melodii, to mam wrażenie, że tym razem Soulcarrion wrzucili jej do kotła jakby więcej. Absolutnie nie mam tu ma myśli słodkiego pierdzenia. Rzecz w tym, że nowe numery są bardziej i szybciej zapamiętywalne i dokładniej przemyślane. Więcej tu też zwolnień, w których to gdzieś, niczym przez mgłę rysuje się sylwetka Bolt Throwerowego czołgu. Nie brakuje także momentów przy których łepetyna sama się kiwa, jak choćby harmonie na pożegnanie, z charakterystycznym dla Vigny sprzężeniem. Naprawdę sporo tu rozmaitości, nawet w najkrótszym, zamykającym się w dwóch minutach „Death Revelation”. Po blastującym otwarciu następuje płynne przejście w nieco Amorphisową opowieść gitarową, po której następuje kolejny zmasowany atak. Sporo w moim tekście porównań, ale tak naprawdę ciężko dziś nagrać materiał, który by się jakimkolwiek skojarzeniom wymykał, a chłopakom z Warszawy raczej nawet o to nie chodziło. Oni nagrali staroszkolny śmierć metal tak jak im serce podyktowało i moim zdaniem wyszedł z tego kawałek konkretnej muzyki. Każdy maniak gatunku powinien być ukontentowany.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz