„Erasing the Rats” (Ep)
Theogonia
Records 2023
Theogonia
Records gościła ostatnio na łamach Apocalyptic Rites z kilkoma swoimi produkcjami
i nie było innej opcji, aby nie zagościła ponownie. Niebawem, a konkretnie w
maju ukaże się bowiem pod jej sztandarami naprawdę bardzo poważne wydawnictwo,
obok którego obojętnie przejść nie wypada. Mowa o debiutanckim materiale
portugalskiego Dishonour zatytułowanym „Erasing the Rats”. Miałem niekłamaną
przyjemność zapoznać się z nim jeszcze przed oficjalną premierą i powiem Wam
jak na spowiedzi i bez srania po krzakach, że to gruba rzecz. Mocno zatopiony w
oparach czerni, zagęszczony konkretnie Metal Śmierci, jaki prezentuje tu ta
horda, to muza okrutna i brutalna, a przy tym nacechowana mrokiem i celebrująca
wszystko, co plugawe, diaboliczne i złe. Intensywne, soczyste beczki rozpierdol
sieją krwawy i bezlitosny, zarówno gdy sypią morderczym blastem, jak i gdy
miażdżą potężnymi zwolnieniami. Precyzyjny, zaznaczony wyraźnie, rzeczowy,
tłusty bas poniewiera niemiłosiernie, nieustępliwe, ciężkie, wściekłe,
krwiożercze, smoliste riffy dosłownie rozrywają na strzępy, a bluźniercze,
jadowite, demoniczne growle niewątpliwie posiadają autoryzację wszystkich mocy
piekielnych. W tę na wskroś bestialską formułę muzycy zespołu wpletli również
gustownie szczyptę nieco mniej oczywistych rozwiązań (głównie gitarowych) i
bardziej złożonych struktur, co sprawiło, że moc i siła uderzeniowa tego krążka
zwiększyła się niepomiernie. Nawiedzone, przepojone ciemnością, hipnotyczne z lekka, mizantropijne melodie,
jakie z kolei meandrują i wiją się pomiędzy tymi Szatańskimi wersetami,
powodują, że „Erasing…” bardzo skutecznie ryje beret, a u bardziej wrażliwych,
lub jak kto woli mientkich, może powodować stan lękowe, bądź zaburzenia w
strefie wewnętrznego komfortu. Mało mnie jednak interesuje, co zrobi z miękkimi
waflami ten materiał. Ja uważam, że debiut to bardzo dobry i niejednego pośle
on na glebę. Żałuję jedynie, że to tylko cztery wałki. Co się jednak odwlecze,
to nie uciecze, jak to u nas mawiają na dzielni. Mam więc nadzieję, że niebawem
Dishonour przypierdoli ponownie i wówczas
zbeszta mnie płytką trwającą zdecydowanie dłużej niż niecałe 16 minut. Powtórzę
to więc raz jeszcze. Bardzo dobry, diabelnie brutalny wypierdol. Warto się nim
zainteresować.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz