piątek, 21 kwietnia 2023

Recenzja Vaultwraith „Decomposing Spells”

 

Vaultwraith

„Decomposing Spells”

Hells Headbangers 2023

Vaultwraith to kapela, która powstała w 2012 roku w stanie Missouri. Ich nagrania chyba nigdy nie wypłynęły na szersze wody. Ja przynajmniej spotykam się z nią pierwszy raz, choć mają już na koncie dwa albumy. To czym para się ten tercet, to dziwny mariaż heavy i black metalu, wywołujący z jednej strony uśmiech na twarzy, a z drugiej przyciągający uwagę poszczególnymi elementami. „Decomposing Spells” jest tego kolejną odsłoną, w której jej twórcy przedstawiają historię rodem z horroru i prowadzą ją przez cały czas trwania tej płyty. Koncept znany z twórczości King’a Diamond’a u Amerykanów sprawdza się doskonale. Podobnie jak u Duńczyka dostajemy dwa wokale, które niejako prowadzą ze sobą dialog. Nie uświadczymy tu jednak piskliwych zaśpiewów. Wszystko oscyluje wokół ponurych blackowych warknięć w różnych tonach. Tej swoistej „rozmowie” towarzyszy muzyka, będąca połączeniem tradycyjnych heavy metalowych riffów z kostkowaniem znanym z melodyjnego bleczura. Jej tempo bezustannie się zmienia, podobnie jak akordy, z których jest skonstruowana. Nie brakuje zadzierżystych i ponurych momentów, w które Vaultwraith wplata też mnóstwo chwytliwych zagrywek oraz solówek, przenoszących słuchacza do starych dobrych lat osiemdziesiątych. Atmosfera grozy budowana jest z precyzją i cały czas narasta, a podsycają ją dodatkowo w odpowiednich chwilach użyte klawisze. Ogólnie rzecz biorąc dobrze się tego słucha, bo płynące harmonie przypominają wspomniany band z Kopenhagi, a niekiedy nawet Running Wild więc odbiór całości jest dość przyjemny. Nie wiem tylko czy teatralność tego projektu nie jest lekko przesadzona. Tak jak u King’a czy Mercyful Fate ten fakt mi zupełnie nie przeszkadza, tak w tym przypadku delikatnie uwiera. Wydaje mi się, że to przez pewien brytyjski zespół, którego black metal niegdyś podobno święcił triumfy. Dlatego trochę nieufnie podchodzę do Vaultwraith pomimo, iż ich muzyka zdaje się wypływać z nich naturalnie i bez napinki, a brudne brzmienie dodaje fajnego kolorytu. Sami musicie sprawdzić.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz