niedziela, 9 kwietnia 2023

Recenzja ENSANGUINATE „Eldritch Anatomy”

 

ENSANGUINATE

„Eldritch Anatomy”

Emanzipation Productions 2022

Gdy ujrzałem okładkę debiutanckiego albumu Słoweńskiego Ensanguinate, spodziewałem się, że muzyka, jaką na nim usłyszę, będzie oscylowała wokół nawiedzonego, obsypanego sowicie gruzem, smolistego Metalu Śmierci. Tymczasem zaraz po odpaleniu tej płytki zostałem sponiewierany (i to naprawdę konkretnie) klasycznym, żywiołowym Death Metalem, który lokuje się gdzieś na przecięciu rasowego, ziarnistego, skandynawskiego piłowania spod znaku Dismember, Carnage, Epitaph, czy Entombed z okresu „Clandestine” i tradycyjnej szkoły gatunku zza wielkiej kałuży ze wskazaniem na Morbid Angel, Deicide, Malevolent Creation i Death, oraz kapinkę Autopsy. Zdrowo napierdalają tu chłopaki z Ljubljany, a że to doświadczeni już grajkowie, to w ich muzyce przewijają się także elementy Thrash Metalowe, a i poczerniałe harmonie wplecione są także w ten śmiertelny monolit. Wściekła i bezkompromisowa to muza, a przy tym odznaczająca się dużym współczynnikiem słuchalności. Całość ma bardzo zwarty charakter, lecz jednocześnie dźwięki, jakimi raczy nas tu zespół, są relatywnie przestrzenne i mają żywy, organiczny szlif. Beczki są nieustępliwe i napierdalają siarczyście, ciężki bas odrywa ciało od kości, mordercze, intensywne riffy zabójczo skutecznie niszczą, a jadowite, bluźniercze growle przecudnie szepczą nam do ucha. Pozornie „Eldritch…” jawi się jeno jako tłusty ochłap Death Metalowego mięsiwa, jednak gdy zagłębimy się weń nieco bardziej, to ten materiał nie jest już tak jednoznaczny, jak się początkowo wydaje. Spomiędzy na wskroś tradycyjnych struktur wyzierają bowiem hipnotyzujące, dziwnie tępe melodie, a wraz z trwaniem albumu, muzyka, jaka się na nim znajduje, subtelnie zaczyna zmieniać swój charakter w coś bardziej złożonego i mniej oczywistego. Do głosu dochodzą wówczas bulgoczące niejako pod powierzchnią głównego nurtu, niepokojące formuły, transowe, wciągające pasaże, bardziej karkołomne rozwiązania rytmiczne, czy gitarowa ornamentyka, a kilka zwrotów akcji ilustruje, że studnia pomysłów tych zawodników jest dosyć  głęboka. Na śmiertelnej scenie tłok ostatnimi czasy, niczym w Tokijskim metrze, niemniej debiut Ensanguinate prezentuje się w tym tłumie dosyć ciekawie i zarazem dobrze rokuje na przyszłość. Niewątpliwie mają panowie niemały potencjał i mam nadzieję, że go wykorzystają. Wpisuję zatem nazwę zespołu w rubrykę „warte uwagi”, a ich pierwszy pełniak na bank znajdzie się niebawem w mojej płytowej kolekcji.  

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz