wtorek, 11 kwietnia 2023

Recenzja CELESTIAL GRAVE „Vitriolic Atonement”

 

CELESTIAL GRAVE

„Vitriolic Atonement”

The Sinister Flame 2022


Mój romans z drugim, pełnym albumem fińskiego Celestial Grave o mały włos nie zakończył się na pierwszym wałku zawartym na tej produkcji. Byłem jednak twardy i postanowiłem brnąć dalej w te dźwięki. Jak się niebawem okazało, dobrze, że walczyłem uparcie, gdyż ta płytka jest jak kameleon. Zmienia barwy i potrafi doskonale się maskować. Można by także rzec, iż to krążek o kilku twarzach. Pierwszą z nich i zarazem najbardziej widoczną, stanowi zadziorne, chwytliwe, dosyć melodyjne, acz zarazem zimne, nacechowane surowością, skandynawskie granie. Sporo tu przyjemnych dla ucha, śpiewnych riffów o wręcz Heavy Metalowych wykończeniach, strzelistych solówek, żwawych, awanturniczych rozwiązań rytmicznych, czy rozbudowanych struktur melodycznych. Przy całej swej, mocno przystępnej naturze, te patenty potrafią jednak głęboko podrapać, jak i ukąsić boleśnie, gdyż ich krawędzie są chropowate i ostre niczym kocie pazury. Za ową, wystawioną niejako na pierwszy strzał mordką kryje się drugie oblicze tej płyty. Zdecydowanie cięższe i bardziej mroczne. Do głosu dochodzi wówczas prawie pogrzebowa, Doom Metalowa frakcja tej płyty, gdzie główną rolę grają mizantropijne, ponure, skrywające w sobie ciemność pasaże wioseł, dudniące jakby pod spodem, tłuste nuty basowe i wgniatające w podłoże bębny. Oj, duszno się robi w tych momentach, a kostucha zdecydowanie wyciąga wówczas po słuchacza swoje cuchnące zgnilizną ramiona. Do tej twarzyczki, to ja się zdecydowanie uśmiecham. No i wreszcie pośród tej zawadiackiej zawieruchy nieśmiało przebija trzeci pyszczek, a mianowicie delikatne dotknięcie chorych dysonansów i opętanych, atonalnych akordów. Niestety, tych komponentów w tej układance jest mało, jak dla mnie zdecydowanie za mało, a szkoda. Są one w zasadzie stłamszone przez panoszące się tu przez większość czasu, żywiołowe, melodyjne wynurzenia. Wokale natomiast robią robotę. Słychać tu bluźnierczy scream, udręczone krzyki, jak i szalejące growle. Chłopaki całkiem do szyku poskładali ze sobą wszystkie te klocki, jednak muzyka, jaką na swej dwójeczce zaprezentował Niebiański Grób nie do końca mnie przekonała, a w zasadzie, to nie przekonała mnie w ogóle. „Jadowite Zadośćuczynienie”, mimo że na swój pokrętny sposób ciekawy i intrygujący jest zarazem miejscami trochę zbyt ogólny, momentami nieco chaotyczny i jakby brakowało mu puenty. Nade wszystko jednak dźwięki te są zanadto pogodne i przesadnie jowialne. Celebracja życia ku chwale śmierci? Nie, dziękuję. Poproszę herbatę.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz