Heretic
Cult Redeemer
„Flagellum
Universalis”
III Damnation 2023
Heretic
Cult Redeemer to trochę taki grecki kuzyn Fardeaux. Jest jednak sporo starszy,
bo urodził się w 2009 roku. Mniej również u niego industrialnych i
awangardowych naleciałości, ale nudzi równie skutecznie. Najnowsza produkcja
tego kwartetu jest już trzecią z kolei i zawiera dziewięć numerów black metalu
z kostuchą w tle. Może gdyby z deka skrócili swoje kompozycje byłoby lepiej,
ale nie jest, bo trzeba się z nimi mierzyć przez 59 minut. Dźwięki płyną tutaj
w zmiennych tempach, których dostajemy cały wachlarz. Szalone ataki, niekiedy dysonansowe,
lecz krótkie nawałnice, średnie klimatyczne momenty oraz ceremonialne
zwolnienia. Wszystko podane za pomocą dość ciężkich gitar, spomiędzy których
wyłaniają się niekiedy zimne, powykręcane zagrywki i takowe krótkie tremolo.
Dominują jednak gęste struktury, dociążone masywną sekcją rytmiczną. Snują się
one niczym smród po gaciach, udając sataniczną klimatyczność, a są po prostu
nużące jak sam chuj. Nawet nowomodne upstrzenia na nic, bo jest tu bezbarwnie i
mdło. Wyraźnie czuć ciepełko greckiego słoneczka i zapach gyrosa, a od koperku
w tych tzatzikach kręci w nosie. Nad tym daniem zwanym „Flagellum Universalis”
znęca się dodatkowo śpiewak, który czasami podśpiewuje rytualnie bądź groźnie
ryczy do mikrofonu. Brzmi to jak ubolewanie, ale jest nad czym rozdzierać szaty,
gdyż ten podobno black metal, doprawiony delikatnie metalem śmierci jest
nijaki, bez konkretnego wyrazu i wyżej wała nie podskoczy. Atmosferyczne riffy
nie mają żadnych szans zapaść w moją pamięć. Pomysły spaliły na panewce. Pomimo
wyraźnie słyszalnych umiejętności muzyków, nie słychać nic co konkretnie zwraca
uwagę. Album płynie sobie jak flaki z olejem tylko nie wiadomo w jakim celu.
Beznadziejne, że aż wkurwia. Omijajcie szerokim łukiem.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz