Tilintetgjort
„In
Death I Shall Arise”
Dark Essence Records 2023
Tilintetgjort
to młody norweski zespół, lecz założony przez muzyków, którzy już w niejednym
projekcie udział brali. Obecny band powołali do życia w 2020 roku i mając sporo
doświadczenia, jeżeli chodzi o obchodzenie się z instrumentami oraz black
metalem, postanowili zaprezentować swoją wersję tego gatunku, zabierając go w
jakże popularne ostatnio awangardowe rejony. Ich debiut powstawał podobno przez
kilka lat, czyli chybaod początku zaistnienia tego składu. Ten żmudny proces
twórczy zakończyli, wchodząc do studia w 2022, aby „In Death I Shall Arise”
mógł ujrzeć światło dzienne 31 marca roku obecnego. Zaczyna się dobrze.
Energetyczny riff znany z klasyki tego typu grania siecze gęsto i bezkompromisowo,
przypominając swym charakterystycznym kostkowaniem jak i motoryką Khold tylko w
szybszej wersji. Pojawiające się czyste zaśpiewy przywodzą skojarzenia z
późniejszym Emperor, a kończące pierwszy kawałek wykrzykiwane słowa są wręcz
wyjęte z jedynki DHG. Do tego momentu wszystko bangla jak się patrzy. Całkiem
niezły black metal w lekko współczesnym ujęciu. Dalej jest już nieco gorzej.
Kiedy ten kwintet zaczyna uskuteczniać swoją modernistyczną jazdę, staje się
nieco dziwnie. Zadzierżyste akordy tworzące gęste i agresywne struktury,
zaczynają przeplatać się z zastanawiającymi zagrywkami zaczerpniętymi z
progresywnego rocka i pretendującymi do jakiegoś techno / black’a. Towarzyszące
im często gęsto tremolo mogłyby swoją
melodyjnością konkurować z muzyką filmową, znaną z niejednego, pamiętnego
serialu przygodowego dla młodzieży emitowanego jeszcze w PRL-u. Powtarzalność
tychże w każdym utworze powoduje, że poszczególne kawałki nie różnią się
zbytnio od siebie i zlewają w jedną masę. W każdym z nich dostajemy świetne
black metalowe momenty z wyraźnym basem i ciekawie brzmiącą perkusją oraz
wysokotonowe formy stylistyczne wraz z solówkami, które porażają trywialnością
i są najzwyczajniej w świecie śmieszne. Wątpliwe połączenie agresywnych i
lodowatych riffów z alternatywnymi, będącymi na granicy jazzowej improwizacji
frazami w moim mniemaniu zupełnie się nie udało. Może z punktu widzenia stricte
współczesnego odbiorcy jest to coś odkrywczego i godnego uwagi. Z mojego „In
Death I Shall Arise” poza paroma krótkimi okresami i perfekcyjnymi wokalamizupełnie
niezrozumiałe. Innowacyjny black metal? Też mi coś.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz