wtorek, 11 kwietnia 2023

Recenzja Tilintetgjort „In Death I Shall Arise”

 

Tilintetgjort

„In Death I Shall Arise”

Dark Essence Records 2023

Tilintetgjort to młody norweski zespół, lecz założony przez muzyków, którzy już w niejednym projekcie udział brali. Obecny band powołali do życia w 2020 roku i mając sporo doświadczenia, jeżeli chodzi o obchodzenie się z instrumentami oraz black metalem, postanowili zaprezentować swoją wersję tego gatunku, zabierając go w jakże popularne ostatnio awangardowe rejony. Ich debiut powstawał podobno przez kilka lat, czyli chybaod początku zaistnienia tego składu. Ten żmudny proces twórczy zakończyli, wchodząc do studia w 2022, aby „In Death I Shall Arise” mógł ujrzeć światło dzienne 31 marca roku obecnego. Zaczyna się dobrze. Energetyczny riff znany z klasyki tego typu grania siecze gęsto i bezkompromisowo, przypominając swym charakterystycznym kostkowaniem jak i motoryką Khold tylko w szybszej wersji. Pojawiające się czyste zaśpiewy przywodzą skojarzenia z późniejszym Emperor, a kończące pierwszy kawałek wykrzykiwane słowa są wręcz wyjęte z jedynki DHG. Do tego momentu wszystko bangla jak się patrzy. Całkiem niezły black metal w lekko współczesnym ujęciu. Dalej jest już nieco gorzej. Kiedy ten kwintet zaczyna uskuteczniać swoją modernistyczną jazdę, staje się nieco dziwnie. Zadzierżyste akordy tworzące gęste i agresywne struktury, zaczynają przeplatać się z zastanawiającymi zagrywkami zaczerpniętymi z progresywnego rocka i pretendującymi do jakiegoś techno / black’a. Towarzyszące im często gęsto tremolo  mogłyby swoją melodyjnością konkurować z muzyką filmową, znaną z niejednego, pamiętnego serialu przygodowego dla młodzieży emitowanego jeszcze w PRL-u. Powtarzalność tychże w każdym utworze powoduje, że poszczególne kawałki nie różnią się zbytnio od siebie i zlewają w jedną masę. W każdym z nich dostajemy świetne black metalowe momenty z wyraźnym basem i ciekawie brzmiącą perkusją oraz wysokotonowe formy stylistyczne wraz z solówkami, które porażają trywialnością i są najzwyczajniej w świecie śmieszne. Wątpliwe połączenie agresywnych i lodowatych riffów z alternatywnymi, będącymi na granicy jazzowej improwizacji frazami w moim mniemaniu zupełnie się nie udało. Może z punktu widzenia stricte współczesnego odbiorcy jest to coś odkrywczego i godnego uwagi. Z mojego „In Death I Shall Arise” poza paroma krótkimi okresami i perfekcyjnymi wokalamizupełnie niezrozumiałe. Innowacyjny black metal? Też mi coś.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz