„The Snow” & „Urbergets Återskall”
Wolfspell Records 2023
Ledwo
zaczął się ten Anno Bastardi 2023, a tu otrzymujemy kolejne już wydawnictwo
Hermóðr. Częstotliwość i regularność, z jaką odpowiedzialny za ten projekt Ravn
wypuszcza swe kolejne materiały, jest doprawdy imponująca. Można by niemal
ustawiać wg tego kalendarz (bo z zegarkiem byłby zdecydowanie większy ambaras).
Jestem jednak pewien niemal na 666%, że ten rok przyniesie jeszcze minimum trzy
kolejne jego produkcje, ale to tylko taka moja mała dygresja. Wracamy więc do owego,
świeżego krążka, który jest tu jakby nie patrzeć centralnym punktem programu.
Jak już sam tytuł wskazuje, jest to zbiór dwóch, nagranych pod koniec zeszłego
roku ep’ek, które ukazały się wówczas tylko w formie digital. Jeżeli zaś chodzi
o muzykę, to jest to w prostej linii kontynuacja, lecz także i konsekwentny,
stabilny, logiczny i naturalny rozwój formuły, którą Hermóðr obrał na samym
początku swej drogi, czyli w 2012 roku. Tak więc ponownie obcujemy tu z
Atmospheric Black Metalem, który także pełnymi garściami czerpie ze stylistyki
Ambient, oraz Dungeon Synth. Fundamentem tej muzyki jest tu jednak zdecydowanie
tradycyjne, zimne, surowe, aczkolwiek niespieszące się nigdzie, Czarcie granie,
oparte w głównej mierze na wybornie szyjących wiosłach i mizantropijnych
wokalach o depresyjnych konotacjach. Sekcja rytmiczna oczywiście fachowo i
rzetelnie robi swoje, zapewniając tło o odpowiedniej wadze, gęstości i ciężarze
gatunkowym, jednak to gitara gra tu pierwsze (a także i drugie) skrzypce. Całość
prowadzona jest tu bowiem przez otulone ciemnością, melancholijne, jak i
jadowite, gitarowe melodie, oraz powtarzające się sekwencje akordów, które
wibrują hipnotycznie, wprowadzając słuchacza w odmienny, niemal rytualny trans
(celowo nie użyłem tu zwrotu „chory”, gdyż uważam, że w dzisiejszych czasach
nie ma ludzi zdrowych, są tylko niedokładnie zbadani).Całokształt doprawiają
wspomniane tu już gdzieś wyżej elementy Ambient i Dungeon Synth, ale co bardzo
ważne mają one żywy, organiczny wydźwięk, który podkreśla nastrojowe,
aczkolwiek raczej nihilistyczno-pesymistyczne wątki tego krążka. Ja zawsze z
lubością chłonąłem dźwięki tworzone przez Hermóðr i nie inaczej jest i tym
razem. Jednym słowem mnie się to kurwa podoba i płynę z tą muzą konkretnie.
Jeżeli więc macie ochotę popłynąć wraz ze mną, to zapraszam, a jak nie, to nie,
jednak pamiętajcie, po odejściu od kasy reklamacje nie będą uwzględniane.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz