piątek, 14 kwietnia 2023

Recenzja PESTLEGION „Sathanas Grand Victoria”

 

PESTLEGION

„Sathanas Grand Victoria”

Osmose Productions 2022

 


Nie ma się co oszukiwać. Drugi album niemieckiej hordy Pestlegion to nie jest żadna jutrzenka gatunku, czy też płytka, która miałaby pozamiatać na scenie czarciego grania. Krążek to jednak bardzo solidny, który wszystkim, maniakalnym wyznawcom czerni z pewnością przypadnie do gustu. W porównaniu z debiutem grupy zaszły tu pewne, kosmetyczne zmiany, ale „Sathanas Grand Victoria” to nadal jadowite, Black Metalowe jebnięcie w duchu lat 90-tych odwołujące się do skandynawskiej diabelszczyzny spod znaku Setherial, Dark Funeral, Dissection, Necrophobic, Tsjuder, Ragnarok, bądź w nieco mniejszym stopniu Gorgoroth. Napotykamy bowiem na tej produkcji praktycznie ten sam, doskonale znany już model połączenia surowej agresji ze złowrogą, zimną melodyjnością. Nie mogło oczywiście zabraknąć odrobiny monumentalnego parapetu, ale jest on użyty gustownie, rozsądnie i wykorzystano go jedynie dla podkreślenia mrocznego, mizantropijnego charakteru tego krążka. Niemiecka szkoła Black Metalu ma jednak swoje charakterystyczne niuanse, więc Pestlegion nie ukryje swojego pochodzenia, zresztą wcale nie zamierza tego robić. Zespół odważnie czerpie z barbarzyńskiej, szorstkiej, germańskiej spuścizny, co podkręca jeszcze mocniej pierwotnie nienawistny feeling unoszący się nad „Sathanas…”. W tekstach oczywiście bluźnierstwo, Szatan z rodziną, wojna, gloryfikacja wszelkiego zła i tematy nordyckie. W końcu jak klasyka, to klasyka. Na wstępie wspominałem o drobnych zmianach, jakie zaszły na drugiej produkcji tych niemieckich czcicieli zła i występku. Tak więc zdecydowanie lepiej prezentują się tu bębny. Linie beczek są soczyste i zdecydowanie bardziej kreatywne, choć cały czas utrzymano je w gatunkowych standardach. Taki obrót sprawy jednak specjalnie nie dziwi, wszak odpowiada za nie aktualnie muzyk, który na swym zestawie sieje rozpierdol także w Resurrected i Prostitute Disfigurement. Wydaje mi się, że ciekawiej  rzeźbią również wiosła (zwłaszcza okazjonalne partie solowe robią robotę). Jeżeli miałbym pokusić się o ocenę tej płyty, to powiedziałbym, że „Wielkie Zwycięstwo Szatana” to kompetentny, dobry, Black Metalowy album stworzony  z pasją przez wykwalifikowanych muzyków. Czy to dla Was wystarczająca rekomendacja, aby dać mu szansę? Na to pytanie musicie już odpowiedzieć sobie sami.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz