wtorek, 28 stycznia 2020

Recenzja DIE KUNST DER FINSTERNIS „Revenant of a Phantom World (Queen of Owls Addendum)”


DIE KUNST DER FINSTERNIS
„Revenant of a Phantom World (Queen of Owls Addendum)”
Lamech Records / Amor Fati Productions 2019

Gdy zabierałem się za odsłuch trzeciej, pełnej płyty szwedzkiego Die Kunst Der Finsternis myślałem, że będzie to kolejna płyta, po której będę się mógł przejechać, jak po burej kobyle. Ten one man band prowadzony przez rezydującego w Szwecji Chilijczyka, który macza swe przeszczepy także w Hetroertzen i Sapientia, a w swej karierze przeszedł m.in. przez składy Animus Mortis, Horns, Bewitched, Kythrone, czy Drakher gra bowiem Black Metal inspirowany wampiryzmem i gotyckim horrorem. Już miałem przed oczami upaprane czerwoną farbą, bawiące się swymi guziczkami i cycuszkami powabne dzieweczki i tego typu schematy, jednak gdy włączyłem tę płytę chuj bombki strzelił, bowiem okazało się, że to nie twórczość tego rodzaju. Owszem, jest to głęboko osadzony w wampirycznych klimatach Black Metal, ale panująca tu atmosfera nie jest tak prostacka i trywialna, jak choćby na płytach pewnego angielskiego zespołu z kołyską w nazwie. Mam wrażenie, że Kaeffel stara się nieco bardziej zgłębić temat wampiryzmu i dotrzeć do jego sedna pomijając komercyjną otoczkę sprawy. Wszystko pozostaje tu bowiem w granicach surowego, tradycyjnego, mizantropijnego, czarciego grania, a fragmenty, które mogłyby śmiało wzbogacić niejedną Doom Metalową płytę, czy duszne gotyckie pasaże są jedynie uzupełnieniem tradycyjnych struktur i akordów głęboko osadzonych w latach 90-tych. Często wygląda to początkowo na eksperyment, który w ostatecznej formie przyjmuje kształt konkretnego utworu. Dobrą robotę robią tu także hipnotyczne harmonie i niemal kinowe aranżacje nadające całości ponury charakter i pewne melancholijno-depresyjne piękno. Choć to nie do końca moje klimaty, to przyznaję, że na swój sposób ciekawa i wciągająca to płyta, choć z pewnością nie mógłbym słuchać tego albumu codziennie, niemniej w pewnych okolicznościach ta produkcja potrafi naprawdę spowodować wzrost adrenaliny i pęczniejący w portkach narząd i nawet utwór „Neophobic Delirium” zrobiony bardziej na typowo Heavy/Hard Rockową modłę z podkręconym brzmieniem nie jest w stanie tego zmienić.Płyta, którą warto posłuchać nawet nie będąc fanem tego gatunku.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz