sobota, 18 stycznia 2020

Recenzja Abhorrot "Abysmal Echoes"

Abhorrot
"Abysmal Echoes"
Morbid Chapel Records 2019


Jak by nie patrzył, Austria po dziś dzień kojarzy mi się głównie z Miasma i Disastrous Murmur. Pewnie, że ten kraj wypluł z siebie kilka innych wartościowych flegm, dlatego też z wielkim zaciekawieniem zaglądam i sprawdzam, co tam w kraju sernika i walca słychać. Na chibił trafił (choć w totka mam zawsze chibił) wrzucił mnie się do odsłuchu Anhorrot. Mimo iż zespół istnieje już ponad dekadę, jest to mój dziewiczy z nimi stosunek. Stosunek niejako w przeciągu, albo lepiej rzecz ujmując – podczas prac remontowych. Chłopaki bowiem są najwyraźniej wielkimi fanami wiercenia, szlifowania, kucia i innych takich spraw gruzopodobnych. Death metal w ich wykonie to w pierwszej kolejności syf niemożebny. Austriacy hołdują starej szkole i jej ideałom, łomocząc prosto i bezpośrednio wiertłami udarowymi, bez zbytniej zabawy w techniczne ozdobniki czy wirtuozerskie popisy. Osiem składających się na "Abysmal Echoes" cegieł to surowizna w pełnej okazałości.Można obrazowo powiedzieć, że ta muzyka przypomina kamień szlachetny przed obróbką. Wygląda bardziej jak bryła soli niż pięknie oszlifowane świecidełko. Przede wszystkim Austriacy nie zabawili się zbytnio w polerowanie brzmienia, które jest bardziej demówkowe niż niejeden materiał z próby. Same utwory są dość mocno prymitywne, nieskomplikowane, walące po ryju z otwartej i poprawiające z kopyta. Sporo tutaj gwałtownych przyspieszeń, rzygania prosto w ryj oraz prostych, nie chwytających od razu za serducho riffów. Tym trzeba dać chwilę, by wgryzły się niczym czerw, wtedy dopiero zaczynają potężnie dokuczać. Wokale na "Abysmal Echoes" są monotonne i odrażające, absolutnie nie absorbujące. W ogóle cała płyta jest po prostu absolutnie brzydka i odrażająca. Każdy kto szuka w death metalu wyszukanych akordów czy wpadających w ucho melodii może sobie swobodnie ten płyt odpuścić. Ten album zdecydowanie nie zawojuje bowiem świata. Zresztą nie po to został nagrany. On ma męczyć, pluć w twarz i hailować najstarszym, pierwotnym ideałom śmierć metalowego grania. I taki faktycznie jest. Ohydny, obleśny, mdlący...
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz