Blood Spore
“Fungal Warfare Upon All Life”
Blood Harvest 2020
Muszę
przyznać, że włączyłem tą EP-kę z wielkimi nadziejami, gdyż bardzo spodobała mi
się okładka oraz totalnie oldskulowe, nieczytelne logo zespołu. Każdy bowiem
doskonale wie, że już te elementy potrafią przyciągnąć potencjalnego odbiorcę i
dać mu jakieś pojęcia o muzycznej zawartości danego wydawnictwa, przynajmniej w
większej części przypadków. Tym razem też nie jest inaczej. Amerykanie na swoim
debiutanckim materiale prezentują trzy utwory powolnego death metalu
zahaczającego mocno o jego doomowego brata. Sporo tutaj pleśni, cuchnącej ropy
i pajęczyn. Chłopaki gniotą ciężko i powoli, kładąc raczej nacisk na dokładność
niż spontan. Niespieszne riffy, kojarzące się chwilami dość mocno z
Incantation, przypominają proces rozciągania kołem. Równie powoli i
systematycznie ta muzyka wgryza się w głowę, więc absolutnie nie należy oceniać
jej po jednym odsłuchu, tylko dać czas by się przegryzła, niczym dobry bigos.
Blood Spore starają się dbać o to, by ich kompozycje nie nużyły a poszczególne akordy
nie powtarzały się zbyt wiele razy. Ponadto w otwierającym EP-kę „Hostile
Fruiting Bodies” mamy krótką, za to bardzo dobrą solówkę a w „Cede To the
Saprophyte” pojawia się nieco więcej bagiennej melodyjności. „Apex Colony” to już
z kolei czysty Incantation, ale nie bezmyślnie odegrany, lecz zgrabnie ubrany w
ciut inne fatałaszki. Na to wszystko nakłada się klasycznie grobowy wokal,
choć nie wyobrażam sobie by przy tego typy dźwiękach mogło być inaczej. Co
prawda są podczas tych dwudziestu trzech minut chwile nieco kwadratowej
patatajni, ale biorąc pod uwagę iż to pierwsze
śliwki, jest i tak dość obiecująco. Może sama muzyka nie jest może aż
tak dobra jak wspomniana na początku okładka, jednak poświęcając jej chwilę
życia absolutnie nic nie tracicie. Póki
co jest nieźle i mam nadzieję, że następnym razem, jak zespół już okrzepnie,
będzie jeszcze lepiej.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz