THE BLEEDING
„Morbid Prophecy”
World War Now Records 2019
Londyński
Krwotok wpadł pod moje strzechy z siłą huragany i narobił totalnej
rozpierduchy, po której długo musiałem zeskrobywać swe resztki ze ścian. Drugi,
pełny album angoli to naprawdę konkretny wpierdol, po którym rekonwalescencja
zajmuje sporo czasu, a w zasadzie, to nie ma na nią czasu, gdyż po zakończeniu
jednego wjebu, z masochistyczną przyjemnością pozwalamy sobie spuścić kolejny
łomot. „Morbid Prophecy” to doskonały, wyrywający z
buciorów Death/Thrash Metal walący Old School’em aż miło. Wściekłe, agresywne,
zadziorne, niszczące riffy, perka w przeważającej części pędząca na złamanie
karku, piłujące solówki, świetny, dźwięczny, chropowaty bas i zacięte, jadowite
wokalizy – oto co z grubsza charakteryzuje ten krążek. Oczywiście wszystko
idealnie zbilansowane i na odpowiednio wysokim poziomie technicznego
zaawansowania. Płytka ta jest także doskonale poukładana. Prócz siarczystej
jatki mamy tu także Thrash’owe pochody, równe, marszowe, Death Metalowe rytmy i
odrobinkę samplowanych przeszkadzajek, które jednak idealnie wpisują się w
warstwę dźwiękową albumu. W tym Death/Thrash’owym kotle mieszają się w tańcu
wpływy wczesnego Kreator, Slayer, Morbid Angel, Death, Monstrosity, Demolition
Hammer, czy choćby Sepultury z okresu „Beneath..” i „Arise”. Kąśliwe, przesycone
raniącymi dotkliwie, ostrymi odłamkami, szorstkie, pulsujące, ciężkie brzmienie
zapewnia tym wałkom potworną siłę uderzeniową i sprawia, że dźwięki te
bezproblemowo rozjebałyby mury Jerycha. Na żywca ten materiał zapewne
rozpierdala w pył, innej kurwa opcji nie widzę. Nie słyszałem pierwszego albumu
The Bleeding, ale po tym, co zrobiła mi „Morbid Prophecy” muszę czym prędzej
nadrobić zaległości. Doskonały, intensywny Death/Thrash. Zakup obowiązkowy.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz