poniedziałek, 20 stycznia 2020

Recenzja FORLORN CITADEL „Ashen Dirge of Kingslain”


FORLORN CITADEL
„Ashen Dirge of Kingslain”
Northern Silence Productions 2020


Za dni kilka swą premierę będzie miała pierwsza, pełna płyta australijskiego projektu Forlorn Citadel, za który w całości odpowiedzialny jest jegomość, zwący się Solace. „Ashen Dirge…” zawiera 8 wałków, które powstawały na przełomie 2018 i 2019 roku, a cały album dedykowany jest wszystkim wojownikom, którzy toczą swe bitwy, by powrócić do królestwa, które nie jest już takie, jakie było. Kurczę, wzruszyłem się aż do cewki moczowej. Dobra, żarty na bok, bo mimo pompatycznej otoczki tego albumu muzyka na nim zawarta nie jest wcale zła, o ile oczywiście ktoś trawi takie granie. Jak się zapewne po takim wstępie domyślacie Forlorn Citadel wykonuje Epicki, Atmosferyczny Black Metal, gdzie instrumentem prowadzącym ten okręt jest podniosły, kreujący atmosferę, charakterystyczną dla powieści fantasy lub filmów z rodzaju płaszcza i szpady parapet. Zimne, dosyć melodyjne wiosła, równa, prosta, wycofana sekcja i wokale zawierające spore pokłady agresji stanowią tylko swoiste tło, ogólny szkic pod historie opowiadane przez wszechobecne klawisze. Muzyka płynie swobodnie i miarowo, bez niepotrzebnych zrywów i zakrętów. Bardzo mocno kojarzy mi się to z twórczością Summoning, znajdziemy również pewne punkty wspólne z kompozycjami Caladan Brood i Moon and Azure Schadow. Wszystko zatem podporządkowane jest tu tworzeniu majestatycznego, bitewnego, monumentalnego klimatu i efekt ten zostaje osiągnięty. Jeżeli więc nie macie żadnej reakcji alergicznej na taką odmianę Black Metalu i nie zbiera Wam się na wymioty podczas słuchania tego typu albumów, to  możecie śmiało zainteresować się twórczością Forlorn Citadel. Wszelkiej maści ekstremiści mogą sobie odpuścić.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz