Beast of
Revelation
"The
Ancient Ritual of Death"
Iron
Bonehead 2020
"Ale
pyszny sernik, musisz dać mi przepis"... Ileż to razy
słyszałem w życiu takie słowa w różnych okolicznościach. NWN! zmodyfikowało nieco ten oklepany frazes i zachęca mnie do swojego
najnowszego wydawnictwa słowami : Chodź, mamy dla ciebie zajebistą
muzę! Patrzę na notkę promocyjną i... faktycznie, wygląda
zachęcająco. Nazwa zespołu konkretna, tytuł tym bardziej, skład,
hmmm miód malina – A.J. van Drenth (znany choćby z Beyond
Belief), Bob Baghus (ex-Asphyx) i wisienka na torcie, czyli John
McEntee na gardle. No kurwa, brzmi faktycznie smakowicie, ale też i
oczekiwania są w tym przypadku spore. Czy zatem rzekoma Bestia daje
radę? No cóż. Nie jestem jakoś do końca przekonany. Zespół na
swoim debiucie prezentuje nam dziewięć utworów, zamykających się
w około trzech kwadransach. Muzyki topornej, faktycznie ciężkiej,
chwilami wręcz flegmatycznej. "Starożytne Rytuały Śmierci"
to dźwięki które mielą baaardzoo pooowoooli, gniotą swoim
ciężarem pozbawiając tchu i dusząc dodatkowo zaciskającymi się
na szyi rękoma. Pierwsze skojarzenia wędrują w kierunku, dziwnym
nie jest, "Todards the Diabolical Experiment" i chwilami
także Incantation. Staroszkolny death/doom metal w najczystszej
postaci. Bez zbytecznych urozmaicaczy, bez piszczałek,
melancholijnego zawodzenia, klawiszy i wszelkiej maści niemęskich
ozdobników. Powolne uderzenia perkusji nadają rytm równie
niespiesznym riffom a nad wszystkim króluje niepodzielnie głęboki
growl Johna. Rzecz jednak w tym, że po dwóch, góra trzech utworach
zaczyna na tej płycie dość mocno piździć nudą. W zasadzie żaden
utwór nie wyróżnia się zbytnio ani in plus ani in minus,
wszystkie są ogólnie rzecz ujmując utrzymane w podobnym klimacie.
I było by nawet fajnie, gdyby pojawiało się tu więcej ikry.
Poszczególne kawałki są jednak do bólu przeciętne a z czasem
wręcz nużące. Co z tego, że płyta ma odpowiednio ciężkie a
zarazem czytelne brzmienie. Co z tego, że akordy przypominają
stare, dobre czasy tego gatunku muzycznego, jeśli są zwyczajnie
siódmą wodą po kisielu? Zwłaszcza po weteranach sceny
spodziewałbym się zdecydowanie więcej. Nie zrozumcie mnie źle,
nie jest to może jakiś totalny gniot. Można spędzić z tym
krążkiem kilka godzin, jednak jestem przekonany, iż potem obrośnie
on na półce sporą warstwą kurzu i nikt o nim nie będzie
pamiętał. I w zasadzie nie ma się co nad tym wydawnictwem więcej
rozpływać. Stanowi on bowiem jedynie plankton w zalewie nowości.
Jeśli jesteście wielorybami łykającymi wszystko jak leci, życzę
smacznego. Jeśli bliżej wam do rekina polującego na jakieś
konkretniejsze mięsko, możecie sobie "The Ancient Ritual of
Death" z czystym sumieniem odpuścić.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz