piątek, 3 stycznia 2020

Recenzja DEIVOS „Casus Belli”


DEIVOS
„Casus Belli”
Selfmadegod Records 2019


Z końcem listopada po raz szósty nadciągnął lubelski niszczyciel Deivos i po raz szósty rozjebał wszystko w cztery dupy, napierdalając bez litości ze wszystkich swoich dział wszelakiego kalibru. „Casus Belli” to nie jest żaden wybitny album (i bardzo kurwa dobrze, gdyż od nadmiaru wybitności można się co najwyżej porzygać), ale to 666% Death Metalu w Death Metalu! To prawdziwa kwintesencja tego stylu. To płyta kierowana do konkretnego grona odbiorców, która bezceremonialnie, od pierwszych taktów niszczy w pizdu wszystko, co napotka na swej drodze i nie bierze jeńców! Deivos po raz kolejny serwuje nam świetnie skonstruowane riffy (mimo że nie są najbardziej oryginalne na świecie), miażdżącą, zagęszczoną solidnie sekcję rytmiczną i brutalny growling, jednym słowem to, co tygrysy lubią najbardziej. Nie mogło oczywiście zabraknąć ich firmowego znaku, czyli krowich dzwonków zagłady, które na tym wydawnictwie manifestują swą obecność bardzo często. Mocną stroną tego albumu są także bardzo dobre partie solowe. Wioślarze wykonali tu świetną robotę. Jak zwykle sporo tu nawiązań do Śmierć Metalu zza wielkiej wody (Immolation, Morbid Angel, Suffocation, Cannibal Corpse, Severed Savior, czy Nile), jednak wpływy te mieszają się tu z nieco mniej ortodoksyjnymi, bardziej technicznymi strukturami i szczyptą słowiańskiej wściekłości, co ostatecznie daje doskonale zrównoważony, wgniatający w podłoże, monolityczny, zwarty materiał, który spuszcza totalny wpierdol. Brzmienie brutalne, zagęszczone, selektywne, być może trochę bardziej suche i nieco klaustrofobiczne, jednak dzięki temu nawet wolniejsze fragmenty tej płyty rozrywają z barbarzyńską siłą. Cóż tu więcej powiedzieć? Deivos to pewny siebie zespół, który już dawno temu obrał swą drogę i nie zbacza z niej mając w dupie wszelakie trendy i mody… i chwała im za to! Zawsze będą mieli u mnie szacunek i wsparcie, podobnie jak Karol i jego Selfmadegod Records, którzy to zajęli się wydaniem tego krążka. Świetna płyta! Polecam!

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz