piątek, 17 stycznia 2020

Recenzja Eggs of Gomorrh "Rot Prophet"

Eggs of Gomorrh
"Rot Prophet"
Krucyator Productions 2020


Debiutancki album Eggs of Gomorrh ukazał się pierwotnie cztery lata temu nakładem nieistniejącej już Vault of Dried Bones a wydanie to bardzo szybko się wyprzedało. Nic w tym z resztą dziwnego, gdyż Szwajcarzy wdarli się nim, niczym za pomocą bojowego tarana, do pierwszej ligi brutalnego łojenia. Wielu zapewne ucieszy zatem fakt, że francuska Krucyator Productions wznowi lada dzień ten krążek w niemal nie zmienionej (poza kolorem okładki) formie, czyli żadnych pedalskich bonusów i remasteringów. Na płycie znajdziemy zatem siedem utworów wojennego napierdalania na najwyższym poziomie zamkniętego w dwudziestu siedmiu minutach. Kto oczekuje litości powinien zacząć się modlić, gdyż Eggs of Gomorrh jeńców nie biorą. Ich dźwięki przesiąknięte są zapachem diabelskiego nasienia oraz napalmu o poranku. Chłopaki nie bawią się zbytnio w zwolnienia, gnając praktycznie cały czas na złamanie karku. Gitary tną szybko i bezlitośnie, co absolutnie nie znaczy, że jest to kolejny zespół, jak to niektórzy nazywają – "bez riffów". Tych znajdziemy tutaj wystarczająco sporo, by Eggs of Gomorrh wyróżnił się z wielkiego grona wszelkiej maści naśladowców Blasphemy. Zresztą poza oczywistymi wpływami tychże, na "Rot Prophet" znajdziemy także pierwiastki klasycznego death metalu. Brzmienie tego materiału jest brudne jak bozia przykazała, bas pięknie podkreśla bitewne uderzenia głębokim bulgotem a Goarperv nakurwia w beczki niczym wkurwiony pensjonariusz zakładu dla obłąkanych z epilepsją. Wokalista z kolei wypruwa flaki wurzygując bluźnierstwa pod adresem wszystkiego co święte czy przyzwoite. Wystarczy spojrzeć na tytuły, by zorientować się że "Goat Inkvizitor", "Whore of Sodom" czy tytułowy "Rot Prophet" to nie litanie do matki przenajświętszej. Mimo iż jest to raczej krótki materiał, zapewniam, że dawka zawartej w nim agresji i nienawiści do wszystkiego co święte i tak będzie dla wielu zabójcza. Osobiście znam ten album na pamięć gdyż powracałem do niego kilkadziesiąt razy. Dziś zrobiłem to po raz kolejny i po raz kolejny poległem w zderzeniu czołowym z tą machiną wojenna. "Rot Prophet" to absolutny mus dla każdego, kto kocha Kozła, pasy z nabojami i maski gazowe.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz