Eggs of
Gomorrh
"Rot
Prophet"
Krucyator
Productions 2020
Debiutancki
album Eggs of Gomorrh ukazał się pierwotnie cztery lata temu
nakładem nieistniejącej już Vault of Dried Bones a wydanie to
bardzo szybko się wyprzedało. Nic w tym z resztą dziwnego, gdyż
Szwajcarzy wdarli się nim, niczym za pomocą bojowego tarana, do
pierwszej ligi brutalnego łojenia. Wielu zapewne ucieszy zatem fakt,
że francuska Krucyator Productions wznowi lada dzień ten krążek w
niemal nie zmienionej (poza kolorem okładki) formie, czyli żadnych
pedalskich bonusów i remasteringów. Na płycie znajdziemy zatem
siedem utworów wojennego napierdalania na najwyższym poziomie
zamkniętego w dwudziestu siedmiu minutach. Kto oczekuje litości
powinien zacząć się modlić, gdyż Eggs of Gomorrh jeńców nie
biorą. Ich dźwięki przesiąknięte są zapachem diabelskiego
nasienia oraz napalmu o poranku. Chłopaki nie bawią się zbytnio w
zwolnienia, gnając praktycznie cały czas na złamanie karku. Gitary
tną szybko i bezlitośnie, co absolutnie nie znaczy, że jest to
kolejny zespół, jak to niektórzy nazywają – "bez riffów".
Tych znajdziemy tutaj wystarczająco sporo, by Eggs of Gomorrh
wyróżnił się z wielkiego grona wszelkiej maści naśladowców
Blasphemy. Zresztą poza oczywistymi wpływami tychże, na "Rot
Prophet" znajdziemy także pierwiastki klasycznego death metalu.
Brzmienie tego materiału jest brudne jak bozia przykazała, bas
pięknie podkreśla bitewne uderzenia głębokim bulgotem a Goarperv
nakurwia w beczki niczym wkurwiony pensjonariusz zakładu dla
obłąkanych z epilepsją. Wokalista z kolei wypruwa flaki
wurzygując bluźnierstwa pod adresem wszystkiego co święte czy
przyzwoite. Wystarczy spojrzeć na tytuły, by zorientować się że
"Goat Inkvizitor", "Whore of Sodom" czy tytułowy
"Rot Prophet" to nie litanie do matki przenajświętszej.
Mimo iż jest to raczej krótki materiał, zapewniam, że dawka
zawartej w nim agresji i nienawiści do wszystkiego co święte i tak
będzie dla wielu zabójcza. Osobiście znam ten album na pamięć
gdyż powracałem do niego kilkadziesiąt razy. Dziś zrobiłem to po
raz kolejny i po raz kolejny poległem w zderzeniu czołowym z tą
machiną wojenna. "Rot Prophet" to absolutny mus dla
każdego, kto kocha Kozła, pasy z nabojami i maski gazowe.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz