poniedziałek, 13 stycznia 2020

Recenzja VACANT COFFIN „Sewer Skullpture”


VACANT COFFIN
Sewer Skullpture”
Selfmadegod Records 2019

Po wznowieniu świetnej płyty Asphalt Graves Karol z Selfmadegod pogrzebał w walących zgnilizną czeluściach undergroundu i wznowił kolejną płytkę, co bardzo raduje moje jebane serducho. Chodzi mianowicie o jedyny, pełny album fińskiego Vacant Coffin, który pierwotnie ukazał się w 2008 roku nakładem Razorback Records. W porównaniu z pierwszym biciem reedycja została przyozdobiona nową okładką i uzbrojona w dodatkowe wałki z demo „The Thrashed Supper”. Nawet bez tych dodatków kupiłbym tę płytę, bowiem „Sewer…” to bardzo konkretne granie. Zalatujący solidnie zepsuciem i zgnilizną, klasyczny, skandynawski Death Metal miesza się tu z bezkompromisowym, brudnym, przesyconym agresją Grind’em starej szkoły. Mieli ta płyta okrutnie, a dźwięki, które z niej płyną, miażdżą z potworną siłą. Zresztą nie może być inaczej, gdy spotkają się chropowate, piłujące riffy znane doskonale z twórczości wczesnego Entombed, Sentenced, Demigod, czy Dismember ze strukturami charakterystycznymi dla „World Downfall”, czy „Ultimo Mondo Cannibale”, a wszystko to okraszone przecudnie zaflegmionym growlem. Tłuste, gęste, przesiąknięte odorem rozkładu brzmienie uwypukla morderczą moc zawartych tu wałków i sprawia, że materiał ten zawodowo wypruwa wnętrzności. Nikt tu na nowo prochu nie wymyśla, ale strasznie dobrze robi mi ta płyta. Co ja tu kurwa zresztą będę pierdolił! Tu nie ma srania po krzakach! Uważam, że dla wszystkich Death maniaków ten świetny album jest pozycją obowiązkową, a ci, którzy nie załapali się na wydanie Razorback mogą teraz nadrobić zaległości i nabyć tę produkcję w Selfmadegod, do czego szczerze namawiam.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz