środa, 15 stycznia 2020

Recenzja VASSAGO „Knights From Hell”


VASSAGO
„Knights From Hell”
Nuclear War Now! Productions 2019


No i mamy kolejne wznowienie klasycznej już dziś płyty. Chodzi mianowicie o jedyny pełny album szwedzkiego Vassago, w którym ongiś pogrywali ludzie z Lord Belial i Sacramentum. Po bez mała dwóch dekadach płyta ta została wydana ponownie przez Nuclear War Now! i choć całość delikatnie trąci myszką, to słucha się tego wyśmienicie, a materiał ten cały czas potrafi spuścić słuchaczowi konkretne wjeby. Wszystkim, którzy nie słyszeli muzyki tego zespołu, spieszę donieść, że Skandynawowie rzeźbili jadowity, zadziorny, jednak stosunkowo prosty i bezpośredni Black/Death Metal z nieznacznymi naleciałościami „złego” Thrashu. Chłopaki na ogół jechali na pełnej piździe, tak więc sekcja rześko zapierdalała do przodu, ostre, zimne, kąśliwe riffy cięły aż do kości, a przepełnione agresją wokale pluły bluźnierstwem,ile fabryka dała. Płyta Vassago to także doskonały przykład i zarazem lekcja dla młodych adeptów tej muzyki, jak mimo sporej melodyjności wioseł nie tracić nic z pierwotnej siły, mocy, bezkompromisowości i nie tępić pazura metalowego łojenia. To jeden z albumów, który wg mnie wytrzymał próbę czasu. Pewnie, że 20 lat temu robił zdecydowanie większe wrażenie, ale i teraz solidnie poniewiera, a w zalewie taśmowo produkowanego przez wielkie wytwórnie płytowe gówna jawi się jako prawdziwa perełka bestialskiego, zionącego chłodem grobu, ale zarazem melodyjnego Black/Death Metalu. Brzmienie uzyskane w Los Angered Studio w 1998 roku, jak dla mnie idealnie pasuje do warstwy muzycznej tej płyty i całe szczęście, że nikogo nie podkusiło przy nim grzebać dla potrzeb tych reedycji. Jest bowiem surowo, brutalnie, zwięźle i po ryju przy równoczesnym zachowaniu selektywności i przestrzeni. Naprawdę zajebiście wchodzi mi ta płyta i to nieważne, że w tej chwili kończę flaszkę wódki. Tegoroczne wznowienia obejmują formaty:  digital i 12” placek w wersji regularnej i Die Hard (Nuclear War Now! Productions) oraz Mc (Headspit Records). Mam nadzieję, że niebawem ukaże się także reedycja tego materiału w wersji cd, gdyż ze wszech miar jest on tego wart. Houk, powiedziałem!!

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz