niedziela, 5 stycznia 2020

Recenzja INFIRMITY „Descendants of Sodom”


INFIRMITY
„Descendants of Sodom”
Lost Apparitions Records 2019

Spodziewałem się więcej po debiutanckim albumie Infirmity. Zespół ze Stanów, fajna okładka płyty, wg notki prasowej grają Death Metal, zatem powinno być dobrze, pomyślałem sobie. Niestety nie jest, choć nie można także powiedzieć, że to jakaś tragedia. Podstawą jest tu bowiem zakorzeniony w tradycji gatunku Śmierć Metal z wyraźnymi ciągotkami w stronę Thrash’u spod znaku Dark Angel, czy Slayer, tyle że ten wyśmienity kręgosłup muzyczny niepotrzebnie rozcieńczono i wymieszano tu z bardziej nowoczesnym graniem spod znaku Melo-Death, co prawda lekko przybrudzonym, ale jednak. No i chuj bombki strzelił, chujanki nie będzie. Dobre, jadowite, poniewierające niezgorzej riffy i mocna sekcja zostały tu bowiem zmiksowane z bardziej  przystępnymi melodiami i powstało z tego przeciętne wydawnictwo na jedno, od biedy dwa przesłuchania. Infirmity potrafi konkretnie przyjebać, lecz po chwili uroni łezkę nad losem poszkodowanego i przytuli, by osłodzić mu bolesne przeżycia. No ni chuja mi się to nie zazębia, choć technicznych umiejętności chłopakom odmówić nie można, o czym świadczą choćby bardzo dobre solówki. Czasami odnoszę wrażenie, że zespół próbował stworzyć płytę z serii „dla każdego coś miłego”. Panowie, to nie trybi. Musicie się jasno określić, albo wybieracie bezkompromisowe Death/Thrash’owe napierdalanie, albo współczesne, melodyjne granie dla gładko uczesanych uczniów college’u i chętnych panienek. Produkcja solidna, lecz i tu można by jeszcze popracować choćby nad beczkami, czy nieco falującym brzmieniem wioseł.Nie chce mi się już pisać o tym rozwodnionym, miałkim albumie, a słuchać go tym bardziej nie mam ochoty. Zakończmy zatem tę nierówną walkę ogólnym stwierdzeniem, że „Descendants…” to jedynie przeciętna II liga.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz