piątek, 31 stycznia 2020

Recenzja Nurt Ognia


Nurt Ognia
Putrid Cult / Under the Sign of Garazel 2020

Znacie bydgoski Xarzebaal? Jeśli znacie i dźwięki tworzone przez ten duet wchodzą w was jak nóż w masełko, to zwrócenie uwagi na Nurt Ognia jest waszym psim obowiązkiem. Głównie dlatego, że nowy, wypluwany właśnie przez Putrid Cult / UtSoG twór to w prostej linii kontynuacja tego, co chłopaki stworzyli na „III”. Nurt Ognia to solowy projekt Upiora. Na płycie, która nawet nie ma tytułu, znajdujemy trzy trwające nieco ponad dwadzieścia sześć minut utwory prymitywnego black metalu. Po raz kolejny obcujemy z piwnicznym, wręcz garażowym brzmieniem przypominającym bardziej zarejestrowaną na żywo próbę, niż jakikolwiek profesjonalnie nagrany materiał. Same kompozycje tym razem również są jeszcze bardziej chaotyczne i szalone. Sprawiają początkowo wrażenie autentycznej improwizacji. Raz rozpędzają się niczym Struś Pędziwiatr, by za chwilę zwolnić i znów zerwać się niczym poszczuty pies. Można odnieść wrażenie, że nic tu się nie klei, że to jakaś kakofonia. Poszczególne instrumenty raz wychylają się na pierwszy plan, by następnie zostały przytłumione przez perkusyjne kanonady. Mało tego. To czym Nurt Ognia różni się od Xarzebaal to sporo elementów, które można nazwać objechanymi czy eksperymentalnymi. Są tu nastrojowe wstawki, niezidentyfikowane instrumenty (choć chyba są to raczej chore wariacje na basie), nieco melancholijnego plumkania czy szczypta falującej psychodelii. Chwilami odnoszę wrażenie, jakby Upiór próbował w swojej śmierdzącej pleśnią piwnicy improwizować ostatnie dokonania Furii, zwłaszcza mocno nakierowując je na „Guido”. Chore wokale są, tradycyjnie już w przypadku wszystkich trzech powiązanych ze sobą personalnie bydgoskich projektów, wywrzeszczane po polsku, choć nie macie się co łudzić, iż uda wam się wyłapać ze słuchu ową poezję rzyganą. Ten materiał jest mówiąc wprost maksymalnie popierdolony. Początkowo miałem z nim niezłą zagwozdkę, jednak po kilkukrotnym odsłuchu ogień faktycznie zaczął płynąć uporządkowanym nurtem i wypalać mi w głowie własne ścieżki. Od jakiegoś czasu słucham tego mini praktycznie bez przerwy i sam się zastanawiam czy wszystko ze mną w porządku, jednak te dźwięki mają w sobie coś, co nie pozwala się od nich oderwać. Okiełzanie tych trzech numerów nie jest sprawą łatwą, jednak jeśli wam się to uda, gwarantuję niezapomniane przeżycia. Kto zatem podejmie próbę ognia?
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz