„WeltenMutter”
Eisenwald
2021
Piąty
w bogatej dyskografii tego, istniejącego już ponad 20 lat, niemieckiego
projektu album długogrający, który w tym roku ukazał się w barwach Eisenwald,
to kawał konkretnego Pagan/Black Metalowego rzemiosła. Nie słyszałem wszystkich
produkcji Odal, ale z tych, z którymi miałem okazję się zaznajomić to także wg
mnie najlepsze jak dotąd ich wydawnictwo. Mimo że materiał ten nie jest
specjalnie zaskakujący, to muzyka na nim zawarta może się podobać, a fani Czarciego
Metalu z Pogańskim szlifem zapewne byliby w stanie za te dźwięki oddać nerkę,
lub kawałek wątroby. „Welten Mutter”, to bowiem album złożony z soczyście,
mocno i dosyć różnorodnie młócących beczek, dudniącego solidnie, grubego basu,
zimnych, jadowitych, solidnie siarczystych, intensywnych riffów, które przez
większość płyty wręcz w naturalny sposób łączą się z grzmiącymi bębnami,
majestatycznych partii solowych i ponurych, złowróżbnych wokali. Ten tradycyjny
z gruntu rzeczy, czarny kręgosłup dopełniają tu wyważone, użyte umiejętnie
partie parapetu i delikatne dotknięcie skrzypiec, które to nadają temu
wydawnictwu mroku i melancholijnej z lekka, pogańskiej aury. Nic nowego,
prawda? Co zatem sprawia, że muzyka zawarta na tej płytce tak ładnie żre?
Kompozycja utworów moi mili. Każda sekunda tego albumu jest przemyślana i
skonstruowana solidnie niczym podwaliny ziemi. Równowaga pomiędzy agresją a
rozległymi, klimatycznymi, bardziej melodyjnymi sekcjami jest niemal idealna, a
do tego dochodzą jeszcze bardzo dobre harmonie i monolityczne wręcz, ale
chwytliwe zarazem, chłodne faktury wiosła, poszczególne frazy przedłużane z
rozmachem w nieco dłuższe wątki i ponure pasaże o narracyjnym charakterze. Dlatego
też „Welten…”, choć zbudowana z dobrze już znanych klocków urzeka i wciąga
słuchacza w swe skrzące się, lodowate szczeliny. Czuć w tej muzie feeling
charakterystyczny dla pierwszych produkcji Enslaved, Satyricon, czy Windir,
choć i specyficzny duch „At Heart of Winter” także unosi się nad tą produkcją. Brzmienie
tego materiału jest przyjemnie surowe, chropowate (jednak bez zbędnej
ziarnistości), kąśliwe i odpowiednio przestrzenne, tak więc „Matka Światów”
zapewnia odpowiednio mocne wrażenia i potrafi przyjebać szmatą między węch, a
wzrok. Naprawdę bardzo konkretna płytka. Myślę więc, że fani wymienionych już w
tym tekście zespołów, ale także i miłośnicy twórczości Manegarm, Thyrfing, czy
Helheim śmiało mogą sięgnąć po najnowszą propozycję Odal, gdyż to w swym
gatunku kawał konkretnego grania.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz