Stangarigel
“Na Severe Srdca”
Hexencave / Into The Night 2022
Słowacki black metal kojarzy mi się z… No i tu wiadomo jakie dwie nazwy zazwyczaj padają w pierwszej kolejności. Krolok i Malokarpatan to zespoły już powszechnie znane i szanowane w naszym kraju, zatem wielu zapewne ucieszy fakt, że oto nasi południowi sąsiedzi wysmażyli kolejny nieprzeciętny album, tym razem pod szyldem Stangarigel. Jak to się prezentuje muzycznie? Jeśli na “Stridzie Dni” urzekł was swoisty folklor, to na “Na Severe Srdca” jest go jeszcze więcej. Podstawą zamieszczonych na tym albumie sześciu kompozycji jest black metal. Wpływy tego gatunku z późnych lat osiemdziesiątych oraz początków drugiej fali są tu bardzo wyraźnie słyszalne, a pierwszymi nazwami, które mogą zaświtać w głowie będą zapewne Ulver (ten wczesny), Satyricon, Bathory z okresu wikińskiego czy Tormentor. Do klasycznych, chłodnych melodii dodano jednak składnik najważniejszy, czyli typowy słowacki luz. Nikt tu się nie napina, nie stroi groźnych min, wszystko co słyszymy płynie naturalnie, prosto z serca. Czy ktoś powiedział, że black metal nie może być radosny a jednocześnie nie zaprzeczać swojej istocie? Ależ owszem, może. I Stangarigel dobitnie to udowadniają, nie pozostawiając żadnych niedomówień. Duet wrzuca do swoich utworów taneczne wręcz fragmenty folkowe, jak choćby w “Hviezdne Ohne Nad Kosodrevinami”. Czyni to jednak tak umiejętnie, że ani przez chwilę nie wali tu stodołą czy obornikiem. Towarzyszące gitarom skrzypce czy harfa żydowska oraz śpiewane w języku narodowym twórców teksty sprawiają, że od razu wiemy skąd wybija źródło tej muzyki. Tak jak zazwyczaj elementy ludowe w metalu działają na mnie odpychająco, tak w tym przypadku są one elementem absolutnie niezbędnym, uzupełniającym obraz całości. Znakomicie się tu wszystko uzupełnia tworząc niemal czterdzieści minut oryginalnego i niepodrabialnego black metalu. “Na Severe Srdca” słucha się jednym tchem, co przypomina mi, gdy po raz pierwszy zapoznawałem się z debiutem Malokarpatan. Nie ma się co rozpisywać, znakomity album, bez dwóch zdań.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz