War
“Ex Tenebris Nasceris ut
Deleas”
Under the Sign of Garazel 2021
Muszę przyznać, że cieszy mnie ostatnio ten sezon na
reedycje. Wiele pozycji, które swego czasu mi uciekło sprzed nosa, przeszło
bokiem lub po prostu nie starczyło na nie zasobów w portfelu, ukazuje się
ponownie w bardzo przystępnej cenie. Jednym z takich wydawnictw jest drugi
album rodzimego War. Tak, wiem, że większość nazwę tą kojarzy bardziej ze
szwedzkim projektem muzyków Dark Funeral, Infernal i Ophthalamia, jednak
autorzy „Ex Tenebris Nasceris ut Delas” nie dość że grać zaczęli nieco
wcześniej, to także dorobili się znacznie szerszej dyskografii niż wspomniani
Skandynawowie. I grali wcale niezgorzej, czego dowodem wspomniany przed chwilą
krążek. Niby nic innowacyjnego, ot sześć utworów z gatunku black metal,
trwających razem nieco ponad pół godziny. Tylko że te pół godziny, mówiąc
oczywiście całkowicie subiektywnie, zjada przynajmniej połowę ukazujących się w
tamtym okresie pseudogatunkowych gniotów. Mimo, iż czarny metal mocno wówczas
zaczynał błądzić, nasi rodacy w dupie mieli wszelkie trendy i romanse z
awangardą. Muzyka War to przeważnie szybki i bardzo szybki wyrzyg czarnej
treści żołądkowej w twarz boga ukrzyżowanego. Jest niczym bicz spadający na
plecy mesjasza w drodze na Golgotę. Bez zabawy w techniczne popisy, pełni
nienawiści młodzieńcy z łódzkiego wylewali swoją złość i gniew skierowany w
chrześcijaństwo i czynili to z prawdziwą pasją. Ich utwory kipią
autentycznością. Mimo iż sporo w nich skandynawskich melodii, chwilami nieco
melancholijnych, gdzie indziej przeszywających chłodem, sączy się z nich jad i
zło. Silnie trujący jest tu także nie oszczędzający się wokal a klasyczne,
norweskie brzmienie, surowe a jednocześnie odpowiednio selektywne, stanowi
ostatni element tej diabelskiej układanki. Pomimo upływu niemal dwóch dekad ten
materiał nadal brzmi świeżo i absolutnie się stracił nic ze swojej pierwotnej
mocy. I takie właśnie reedycje sprawiają mi największą przyjemność. Jeśli nie posiadacie w kolekcji pierwszego bicia „Ex Tenebris Nasceris ut Delas”, to macie
okazję puste miejsce na półce uzupełnić. Mówię „puste”, bowiem bez tej płyty
wasza kolekcja polskiego black metalu nigdy nie będzie kompletna. Obowiązkowy
klasyk dla każdego maniaka.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz