wtorek, 11 stycznia 2022

Recenzja EXTREME VIOLENCE „Unearthing the Abomination”(

 

EXTREME VIOLENCE

„Unearthing the Abomination”(Compilation)

SevaredRecords 2021

Kurwa, prawie się osrałem, widząc zapowiedź tego materiału, myślałem bowiem, że grecki Extreme Violence sprokurował następną, po miażdżącym ze wszech miar debiucie „Ecstasy in Pain” z 2005 roku płytę. No w mordę jeżozwierza, czas byłby ku temu najwyższy, pomyślałem sobie, ale niestety po mocniejszym zagłębieniu się w temat, okazało się, iż rzeczone wydawnictwo, to zbiór materiałów demo z lat 2000-2003. Cóż, lepszy rydz, niż nic, a poza tym, zawarte tu wałki w chuj miażdżą i poniewierają okrutnie, a zatem po mojemu ze wszech miar zasługują na to, aby ukazać się na srebrnym dysku i dobrze, że w końcu to się dokonało. Jako że do tej pory jednak ani słowem nie wspomniałem o muzyce wykonywanej przez greckie trio, to spieszę donieść tym, którzy jeszcze się nie zorientowali, że Extreme Violence rzeźbi Fucking Brutal Death Metal o wysokim stopniu technicznego zaawansowania, który rozrywa w pizdu, nie czekając na przyzwolenie. Wyraźnie słychać w tej muzie inspiracje Metalem Śmierci zza wielkiej kałuży ze wskazanie na Cannibal Corpse, czy w nieco mniejszym stopniu, na pierwsze produkcje Monstrosity. Absolutnie mi to jednak nie przeszkadza, wszak, jeżeli się wzorować, to na najlepszych, a poza tym Grecy pozostawili w tych kompozycjach swój charakter i indywidualny sznyt. Napierdalają zatem chłopaki okrutnie i nie oglądają się za siebie, używając w tym celu miażdżących bestialsko beczek, patroszącego okrutnie, barbarzyńskiego basu, rozrywających brutalnie i bez pierdolenia, precyzyjnych, intensywnych, pozawijanych konkretnie riffów, krwiożerczych, piłujących, dzikich solówek oraz niskich, przecudnie zaflegmionych, zaropiałych soczyście growli. Jak to zwykle bywa w przypadku takich kompilacji, brzmienie różni się nieco pomiędzy poszczególnymi, złożonymi tu w jedną całość materiałami. W przypadku „Unearthing…” nie mam z tym jednak żadnego problemu, bowiem sound każdej części tego krążka jest gęsty, brutalny i miażdżący, a jednak wszystkie, bezkompromisowe niuanse można usłyszeć tu bez większego problemu. Myślę, że więcej na temat „Odkrywania Obrzydliwości” pisać nie trzeba. Obeznani z tematem rozumieją, co i jak, a nieobeznani niech się zaznajomią. Zajebista, poniewierająca kurewsko płytka. Mam nadzieję, że owa składanka jest pewnego rodzaju zapowiedzią drugiej, dużej płyty Ekstremalnej Przemocy, czasu już ku temu w pizdę najwyższy. Czekam z utęsknieniem.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz