VOLC VERMALEDIDE
„Nietig”
Heidens Hart Records 2021
Volc
Vermaledide to holenderska horda, której początki datowane są na rok 2001,
jednak na ich debiutancki pełniak trzeba było czekać aż do roku 2021. Przez bez
mała dwie dekady odpowiedzialne za ten projekt dwie persony zajęte były bowiem
uczestnictwem w rozlicznych, innych przedsięwzięciach, choćby takich jak:
Cirith Gorgor, Salacious Gods, Lugubre, Kjeld, Walpurgisnacht, Asregen, czy
Winter of Sin. W końcu jednak panowie poskładali jakoś razem zusammen do kupy
swoje pomysły i wykrystalizował się ich pierwszy, pełny album, który otrzymał
imię „Nietig”. Znajdziemy na nim prawie 44 minuty klasycznego, zimnego,
mizantropijnego Black Metalu sowicie okraszonego ambientowymi pływami z
kosmiczno-depresyjnym klimatem. Dominują tu powolne tempa o sporym ciężarze z okazjonalnymi,
ale w chuj siarczystymi przyspieszeniami, więc sekcja rytmiczna nie popisuje
się żadną ekwilibrystyką, nie wychodzi przed szereg, ale rzetelnie wypełnia
swoje obowiązki. Za charakter i atmosferę zawartych tu dźwięków odpowiadają w
największym stopniu wiosła i klawisz o astralnym szlifie. To właśnie surowe,
przeszywające, hipnotyzujące riffy charakteryzujące się sporą melodyjnością, mroczny,
ponury, monumentalny, mistyczny chwilami
parapet i do pewnego stopnia jadowite, bluźniercze, złowróżbne wokale kreują to,
co dzieje się na „Nietig”, a pomimo minimalistycznego chwilami podejścia, coś
tam się jednak dzieje. Muzyka zawarta na tym krążku bardzo dobrze porusza się
pomiędzy wisielczym, żyletkowym Black Metalem, a przepełnionym ciemnością,
nawiedzonym ambientem z elementemi Dungeon Synth będąc zarazem jedną,
zagęszczoną niezgorzej, zwartą całością. Można w tych dźwiękach odnaleźć ślady
Burzum, Summoning, czy Darkspace, pobrzmiewają tu także echa Neptune Towers,
Vond, czy starego Mortiis, więc fani Czarciego Metalu romansującego z kosmiczną
próżnią będą przy tym albumie z radości machać ogonkiem. Mimo pewnych
naleciałości mają te wałki swoje charakterystyczne wibracje, indywidualny szlif
i nierzadko wielowarstwowe struktury, wiec można z tą płytką spędzić długie
godziny, błądząc po jej tajemniczych, mrocznych zakamarkach. Nie jest to z
pewnością płyta, która ukazuje nowe ścieżki dla gatunku. To raczej solidny
album zbudowany na bazie sprawdzonych już w ogniu walki elementów, który fanom
takiego grania wielokrotnie zrobi dobrze, a może i kilku niezdecydowanych przeciągnie
na ciemną stronę mocy, ale to wszystko, na co moim
zdaniem go stać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz