piątek, 28 stycznia 2022

Recenzja THE PLAGUE „Within Death”

 

THE PLAGUE

„Within Death”

Bitter Loss Records 2021

Pozwólcie łobrzygatelki i łobrzygatele, że przedstawię Wam The Plague i ich pierwszy album długogrający „WithinDeath”. Zaznaczę od razu, że ekipa ta, a konkretnie ich płytka bezczelnie skopała mi dupę nie pytając czy można? Zespół z kraju kangurów rzeźbi bowiem mięsisty, klasycznie szwedzki Metal Śmierci, który od wielu już lat, nieodmiennie w chuj robi mi dobrze. I nieistotnym jest fakt, że w tym gatunku ponownie prochu się nie odkryje, ni koła nie wymyśli, a wszystko opiera się na sprawdzonych już i stosowanych w wielu konfiguracjach, klasycznych do bólu patentach. Może prostak i dziad ze mnie, ale każdorazowo, gdy słyszę szczerą, odegraną z pazurem, rasową szwedziznę opartą na okrutnych, sękatych, tępo niczym cepy młócących beczkach, grubych, rozrywających liniach basu, tłustych, zagęszczonych, chropowatych riffach, piłujących okrutnie solówkach i soczystych, zaflegmionych, gardłowych growlach, to serce z radości niemal wypierdala mi z piersi, a dłonie chciałyby zanurkować w jeszcze ciepłej i aromatycznej krwi tętniczej. Wierzcie mi (lub nie), ale ta płytka, to właśnie takie konkretne, niespełna 34-minutowe, skandynawskie jebnięcie, które poniewiera niczym rozpędzony do wysokich prędkości buldożer. Chłopaki nie pierdolą się w tańcu, nie spuszczają nad każdą nutką i nie filozofują, próbując wyjaśnić kwadraturę rzeczonego już wcześniej koła, tylko bezpośrednio rżną, co im leży na wątrobie i robią to z pasją i zaangażowaniem. Gdzieniegdzie przewinie się nieco bardziej koszerna, jadowita faktura  inspirowana Thrash Metalem, czy wynalazek rodem z agresywnego, wściekłego Hc/Punka. Podstawą jest tu jednak Old School Swedish Death Fucking Metal, a wspomniane tu powyżej domieszki dodają jeno tej płycie pikanterii, nie zaburzając w najmniejszym nawet stopniu jej zwartego, monolitycznego, śmiertelnego charakteru. Skojarzenia ze starym Entombed, Dismember, czy Epitaph, a ze świeżej krwi z LIK są tu jak najbardziej na miejscu, choć nie mamy do czynienia z bezmyślną kalką mistrzów gatunku, gdyż The Plague pozostawia w znajdujących się na tej płycie wałkach swój własny szlif i krótkimi chwilami nieco bardziej złożone tekstury. Brzmienie, choć podobnie jak muzyka, typowo szwedzkie, to jednak jest w tych dźwiękach dość duża gęstość, solidny groove i należyta porcja tłustego mięsiwa, więc „Within Death” gniecie bez pierdolenia w bambus. Podsumowując zatem: bardzo dobry album, który każdego maniaka skandynawskiego Metalu Śmierci przyprawi o przyspieszony puls i mrowienie w galotach. Czekam na następną, szwedzką nawałnicę rodem z Antypodów.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz