Angerpath
„Forgotten
World”
Deformeathing
Prod. 2022
Dziś, dzięki uprzejmości Defermeathing Production
cofamy się do roku 2007-go, kiedy to pierwotnie ukazał się debiutancki, i
jedyny, album bielskiego Angerpath. Materiał ten w swoim czasie przeszedł, z
tego co zauważyłem, kompletnie niezauważony. Osobiście miałem możliwość się z
nim zapoznać zaraz po wydaniu, więc można powiedzieć, że znam go na pamięć. Czy faktycznie był / jest na tyle słaby, żeby utonąć w zalewnie innych wydawnictw?
No mówiąc delikatnie – polemizowałbym. Chłopaki stworzyli trzydzieści parę
minut naprawdę niezłego i zróżnicowanego death metalu. Słychać wyraźnie, iż
czerpali inspiracje głównie ze sceny amerykańskiej, a kilka fragmentów może
kojarzyć się bezpośrednio z „Formulas Fatal to the Flesh” Morbidów. Tym
bardziej, że wokal Pacha (obecnie Hostia) też barwą przypomina chwilami Tuckera.
To jednak tylko część tego, co tu znajdziemy. Gitarzyści, poza siarczystymi
riffami często skręcają w kierunku bardziej technicznych zagrywek a pojawiające
się równie często melodyjne patenty mogą przywodzić na myśl wzorce szwedzkie
czy nawet fińskie. Poza tym, trzeba przyznać, że muzyka Angerpath jest mocno
rytmiczna, niemal pulsująca i ma nieprzeciętny groove. Na tyle dobitny, że
głowa często samoistnie rwie się do moshu. Nie brak na tej płycie także fragmentów
kapkę bardziej nastrojowych, jak choćby bardzo melancholijna pierwsza część
„Hopes”. No na pewno nie można powiedzieć o tym krążku, że jest jednolity. Nie
jest też przekombinowany. Można stwierdzić, że równowaga pomiędzy wszelkimi
składowymi została tu utrzymana w sposób profesorski. Realizator dźwięku też
spisał się na medal, gdyż wszystko brzmi tu potężnie i selektywnie, i w
zasadzie nie ma się do czego dopierdolić. Mimo upływu czasu nadal świetnie mi
się tych nagrań słucha i bynajmniej nie cuchną one onucą. Zatem jeżeli nie
poznaliście Angerpath piętnaście lat temu, to macie doskonałą okazję, by
zaległości nadrobić. I naprawdę szczerze doradzam byście tak poczynili, bo to
naprawdę solidna pozycja, którą nikt nie powinien poczuć się rozczarowany. Aha,
na koniec jedna mała rzecz, którą mogę wliczyć in minus. Po chuj było zmieniać
oryginalną okładkę? Tamta była lepsza.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz