środa, 26 stycznia 2022

Recenzja Mortuus Cadaver „Cemetery Debauchery”

 

Mortuus Cadaver

„Cemetery Debauchery”

Prior Satanae 2022

Na ten materiał czekałem bardzo niecierpliwie, mimo iż nigdy nie posłuchałem ani jednego utworu z dwóch zarejestrowanych przez zespół prób. Jak to możliwe? Ano wystarczyła mi świadomość, że Mortuus Cadaver tworzy trójka odpowiedzialna także za Impure Declaration i chyba nikt mi w tym momencie nie wstanie i nie powie, że to zbyt słaba rekomendacja, bo jebnę z liścia. „Cemetery Debauchery” muzycznie daleki jest od tego, co towarzystwo tworzy pod wspomnianym przed chwilą szyldem. Nowe oblicze nie ocieka smołą i nie przeżuwa ciężkiego zbrojenia. Nie oznacza to jednak, iż nagrania te pozbawione są ciężaru. To co otrzymujemy od Mortuus Cadaver to staroszkolny death metal z domieszką punka i niewielkimi elementami goregrindu. Utwory poznaniaków nie są zbytnio skomplikowane, często oparte na d-beatowym napieprzaniu w beczki (tak, celowo nie piszę „graniu” tylko „napieprzaniu”, takim rdzennie kwadratowym, dla mnie poezja!) oraz prostych, lecz jednocześnie niesamowicie nośnych akordach. Pisać o wzorcach, które można usłyszeć w tych sześciu autorskich (coveru Nunslaughter na zakończenie nie wliczam) numerach, to tak, jakby odczytywać w tej chwili nazwiska ofiar Breivika. Wspomnę zatem jedynie o Necrovore, Bolt Thrower czy wczesnym Death. Wokal z kolei zajeżdża mocno Van Drunenową manierą a beczki stukają wiadrowato jak choćby u Hiszpanów z Haemorrhage. Bas rzęzi natomiast niziutko, prawie jak w Mortician, przez co produkcja tego krążka to prawdziwy zapleśniały miód na moje uszy. Rozkładanie „Cemetery Debauchery” na czynniki pierwsze mija się jednak według mnie z celem, gdyż to właśnie sposób w jaki panowie (i pani) poskładali wszystko do kupy, i jaki dzięki temu osiągnęli efekt robi największe wrażenie. Dawno już nie słyszałem tak świetnej mieszanki death metalu z okresu kiedy ten gatunek dopiero się rodził z jego niewątpliwym protoplastą. A najlepsze w tej całej zabawie jest to, że Mortuus Cadaver brzmi… inaczej, po swojemu. Nie potrafię w tej chwili wskazać, przynajmniej na krajowym podwórku, innej kapeli, która grałaby podobnie. A to dla mnie ogromna zaleta. Jeśli więc dodam jeszcze tylko tyle, że „Cemetery Debauchery” jest materiałem niesamowicie wciągającym i uzależniającym, to każdy fan klasyki powinien wiedzieć, co z tym fantem zrobić. Nie jestem w stanie znaleźć na tym debiucie absolutnie żadnych wad. Dla mnie to jest konkretny cios w podbrzusze.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz