wtorek, 11 stycznia 2022

Recenzja THE SCALAR PROCESS „Coagulative Matter”

 

THE SCALAR PROCESS

„Coagulative Matter”

Transcending Obscurity Records 2021

Debiutancki materiał francuskiego The Scalar Process swą premierę miał już bez mała rok temu i przyznaję szczerze, że umknął mi w natłoku płyt, jakie wychodzą na świecie każdego niemal dnia, jednak w swym gatunku, to wyśmienity materiał, więc nie mogłem przejść wobec niego obojętnie i musiałem skrobnąć o tej płytce małe co nieco. Tak więc, przechodząc od razu do sedna sprawy, „Materia Koagulacyjna” to prawie 50 minut znakomitego Technical Death Metalu o progresywnym zacięciu. Nie wszystkie materiały z tej kategorii łechcą me przeżarte już alkoholem podniebienie, ale dźwięki stworzone przez tych miłośników żab i ślimaków winniczków, jakie usłyszałem na tej płytce poruszyły mnie stosunkowo mocno, dlatego też dzielę się teraz z wami moimi odczuciami odnośnie do tej produkcji. Pod względem warsztatowym, to bez wątpienia najwyższa liga. Chłopaki napiżdżają tak, że chwilami kopara opada do samej ziemi. Bębny napierdalają soczyście i gęsto, równocześnie bawiąc się rytmem i rzeźbiąc matematyczne wręcz wzory perkusyjne, które niejednego pałkera przyprawią o kisiel w galotach. Bas wydatnie wspomaga beczki, choć nierzadko jego linie uciekają od głównego nurtu w Jazz’owe wręcz terytoria i są popaprane, jak chuj. Wiosła w niczym nie ustępują sekcji rytmicznej, operując złożonymi, technicznymi, pokręconymi niemożliwie, często poukładanymi warstwowo, chirurgicznie precyzyjnymi, tnącymi głęboko, siejącymi konkretny rozpierdol riffami i dopracowanymi partiami solowymi, które potrafią zdrowo przeorać beret. Wokalista także daje radę, operując ekstremalnymi wokalami zawierającymi się w granicach od dosyć niskiego growlu, po wściekły, jadowity scream. Całość jest na tyle zagęszczona i bezkompromisowa, że jej zwartego, jednolitego charakteru nie są w stanie w żadnym stopniu podważyć instrumentalne pasaże o progresywnym zacięciu, czy też inne dopełniacze, w postaci oszczędnie użytej elektroniki, czy atmosferycznego fortepianu. Słuchając tego krążka mam czasami wrażenie, że stąpam po nie zbadanej do końca, surowej, obcej planecie, która nie wszędzie posiada stałą, zakrzepłą na dobre skorupę i wykrystalizowany krajobraz, choć bogaty poziom molekularny zdecydowanie tętni tu życiem. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie jest to muzyka dla każdego, gdyż „Coagulative Matter” nie jest łatwą przeprawą i trzeba sporo czasu, aby spenetrować wszystkie jej zawiłości, ale zapewniam, że warto, jak chuj warto. Dla wszystkich fanów Beyond Creation, The Zenith Passage, Symbolik, czy Inanimate Existence płytka ta jest praktycznie rzeczą do obowiązkowego zakupu, choć oczywiście polecam ją także tym, którzy zdecydowanie rzadziej zaglądają do ogródka Progresywno-Technicznego Metalu Śmierci, gdyż to album, który pomimo całej swej złożoności potrafi także solidnie przykurwić i sponiewierać niezgorzej. Zachęcam więc, aby każdy się z nim zmierzył nie obawiając się ewentualnej porażki, gdyż przegrać z taką płytą, to prawie tak, jak wygrać z każdą inną.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz