PERUNWIT
„Wszystkie
Odcienie Szarości” (Re-Issue)
Black
Death Production 2021
Przeczucie
mnie jednak nie myliło, normalnie wręcz czułem to w moczu i kale, że Black
Death Production nie poprzestanie jedynie na wznowieniu „W Kręgu Dębów” i oto
dokonało się! Kolejny materiał Perunwit doczekał się wznowienia w estetycznym,
ponownie limitowanym do 500 szt. digipacku i podrasowaną delikatnie szatą
graficzną. Muzyka zawarta na tym wydawnictwie sprawia, iż ponownie wracam
pamięcią do osób i wydarzeń sprzed ponad 20 lat wstecz, ech… szalone i piękne
zarazem czasy to były, co nie znaczy, że teraz są mniej zwariowane i dużo
gorsze (przynajmniej w moim przypadku). Co do samej twórczości Perunwit natomiast,
to „Wszystkie Odcienie Szarości” jest płytą zdecydowanie bogatszą, zarówno
jeżeli chodzi o same struktury poszczególnych wałków, jak i wykorzystane
instrumentarium (żywa, organiczna perkusja, gitary, rozbudowane partie
parapetu, czy też bardziej zróżnicowane formy wokalne). Cały czas jednak jest
to muzyka bardzo eklektyczna w swej formie i przekazie. Trzeba poświęcić jej
należyty czas i atencję, nie da się jej słuchać, podczas gdy przygodnie poznana
cielęcinka obrabia ustami twego fiuta. Jeżeli jednak poświęcimy jej odpowiednią
ilość skupienia i uwagi, wówczas dźwięki te niejako w podzięce ukażą całą swą
moc, hipnotyczny charakter, bogatą inkrustację i grubo ornamentowane, zdobne,
pogańskie akcenty gloryfikujące dumę i potęgę dawnych dni. Niezależnie bowiem
od muzycznych preferencji, które każdy z nas posiada, nikt chyba nie odmówi tej
muzyce i jej twórcom szczerości i zaangażowania w tym, co robią. Trzeba jeno
mieć krztynę odwagi, aby zmierzyć się z dźwiękami, jakie wyszły spod ręki Perunwita.
Może się nieco powtórzę, ale i to wznowienie wywołało u mnie niemałe emocje,
być może nieco mniej intensywne, niż w przypadku „W Kręgu Dębów”, ale jednak.
Jak tu bowiem przejść obojętnie wobec takich wałków jak: „Byś wiedział, gdzie
żyjesz i umrzesz”, „Wszystkie Odcienie Szarości”, czy „Ostatnia Droga
Wojownika”? Uważam zresztą, że tę płytę, podobnie zresztą, jak i inne materiały
Perunwit powinno się traktować jako jedną, koncepcyjną całość i słuchać od
dechy do dechy, gdyż dopiero wówczas poszczególne elementy składają się na
jedną, spójną wizję artystyczną, która uderza z pełną mocą i konkretnie
przetacza się po zwojach mózgowych. Cóż, dwie płytki z bogatej dyskografii
Perunwit doczekały się już swych kolejnych reedycji dzięki Black Death Production,
za co szczerze tej stajni dziękuję, żywiąc jednocześnie nadzieję, że kolejne
materiały tej wielce szanowanej w pogańskich kręgach hordy także dzięki nim
dostaną ponowne życie. Może by tak teraz w następnej kolejności wznowić
„Perkunu Yra Dang I i II”?
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz