Compulsive / Cry of the Nile
“The Voiceless Death
Symphony”
ADG Rec. 2023
ADG Records pomalutku się rozwija i dziś prezentuje
nam swoje nowe wydawnictwo. Tym razem jest to split dwóch młodych zespołów
parających się metalem śmierci. Otwarcie należy do Compulsive. Niemcy
prezentują się w sześciu odsłonach o łącznym czasie koło trzynastu minut. Od
razu słychać, że death metal w ich wykonaniu jest bardzo brudny. Strój gitar
jest odpowiednio zasyfiony i zalatujący starocią. Realizator dźwięku skupił się
na tym, by całość brzmiała przede wszystkim naturalnie i organicznie, bez
zbędnego polerowania czy triggerów. Idealnie pasuje to do samej muzyki, która
jest na wskroś staroszkolna. Poza bardzo thrashowymi riffami, przy których aż
chce się zakręcić młynka włosem, przewijają się tu partie bardziej melodyjne,
powiedziałbym nawet rokendrolowe, udanie urozmaicające całość. Niemcy potrafią
też pocisnąć zalatującymi wczesnym Vaderem solówkami. Zresztą jeśli się
wsłuchać, to muzyka ich autorstwa dość mocno czerpie właśnie z naszej narodowej
spuścizny, choćby przez rytmikę czy charakterystycznie „szczekający” chwilami
wokal, i gdybym nie wiedział, to obstawiałbym, że to krajowy materiał z
pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych. Owszem, słychać tu amerykańskich
klasyków czy też szkołę szwedzką (dla przykładu w „Zombie Pact” słyszę silne
nawiązanie do Entombed), lecz wszystko jest dokładnie przemyślane, logicznie
poukładane, acz niepozbawione nutki spontanu. Materiał może do najdłuższych nie
należy, ale jest naszpikowany pomysłami jak dobry sernik rodzynkami. I przyznać
trzeba, że każdy kawałek, bez wyjątku, to spory zastrzyk adrenaliny przy którym
powracają wspomnienia a krew w żyłach przyspiesza. Wielce obiecujący to zespół,
którego nazwę należy koniecznie zapamiętać.
Następnie na scenę wchodzą chłopaki ze Śląska i po krótkim wprowadzaczu
dają do pieca siedmioma szuflami. Klimat kompozycji jednak zbytnio się nie
zmienia. Nadal pozostajemy we wspaniałych latach dziewięćdziesiątych z całym
ich inwentarzem. Cry of the Nile doskonale wiedzą czym powinien być klasyczny
death metal i swoją wiedzę stosują w praktyce waląc w łeb prostymi, acz
rytmicznymi akordami. Gdzieniegdzie wybrzmi co prawda krótki patent kojarzący
się z nowocześniejszym graniem gruzowo-dysonansowym, lecz są to jedynie bardzo
umiejętnie dobrane dodatki. Większość kompozycji to klasyka szkoły
amerykańskiej z Cannibal Corpse i Incantation na czele. Panowie potrafią
zarówno mocno dopierdolić jak i nastrojowo zwolnić, dzięki czemu w ich
kompozycjach co chwilę coś się dzieje. Prostota miesza się z zagraniami nieco
bardziej technicznymi, co świadczy o tym, że warsztat muzyków bynajmniej nie
jest dopiero raczkujący. W porównaniu do Compulsive mamy tu nieco niższy growl
i bardziej garażowe brzmienie, idealnie pasujące do zawartości drugiej odsłony
„The Voiceless Death Symphony”. Gdybym miał pobawić się w sędziego, to w tym
niemiecko – polskim pojedynku wskazałbym na remis. Obie kapele bardzo
pozytywnie mnie zaskoczyły i dostarczyły sporej dawki nieco sentymentalnych
odczuć. Dla każdego maniaka śmierć metalu ten split to bez dwóch zdań pozycja
obowiązkowa. A dla ADG oklaski na stojąco, bo widać, że z przepełnionego stawu
muzycznego narybku są w stanie wyłowić nie byle jakie okazy.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz