piątek, 10 marca 2023

Recenzja Compulsive / Cry of the Nile “The Voiceless Death Symphony”

 

Compulsive / Cry of the Nile

“The Voiceless Death Symphony”

ADG Rec. 2023

ADG Records pomalutku się rozwija i dziś prezentuje nam swoje nowe wydawnictwo. Tym razem jest to split dwóch młodych zespołów parających się metalem śmierci. Otwarcie należy do Compulsive. Niemcy prezentują się w sześciu odsłonach o łącznym czasie koło trzynastu minut. Od razu słychać, że death metal w ich wykonaniu jest bardzo brudny. Strój gitar jest odpowiednio zasyfiony i zalatujący starocią. Realizator dźwięku skupił się na tym, by całość brzmiała przede wszystkim naturalnie i organicznie, bez zbędnego polerowania czy triggerów. Idealnie pasuje to do samej muzyki, która jest na wskroś staroszkolna. Poza bardzo thrashowymi riffami, przy których aż chce się zakręcić młynka włosem, przewijają się tu partie bardziej melodyjne, powiedziałbym nawet rokendrolowe, udanie urozmaicające całość. Niemcy potrafią też pocisnąć zalatującymi wczesnym Vaderem solówkami. Zresztą jeśli się wsłuchać, to muzyka ich autorstwa dość mocno czerpie właśnie z naszej narodowej spuścizny, choćby przez rytmikę czy charakterystycznie „szczekający” chwilami wokal, i gdybym nie wiedział, to obstawiałbym, że to krajowy materiał z pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych. Owszem, słychać tu amerykańskich klasyków czy też szkołę szwedzką (dla przykładu w „Zombie Pact” słyszę silne nawiązanie do Entombed), lecz wszystko jest dokładnie przemyślane, logicznie poukładane, acz niepozbawione nutki spontanu. Materiał może do najdłuższych nie należy, ale jest naszpikowany pomysłami jak dobry sernik rodzynkami. I przyznać trzeba, że każdy kawałek, bez wyjątku, to spory zastrzyk adrenaliny przy którym powracają wspomnienia a krew w żyłach przyspiesza. Wielce obiecujący to zespół, którego nazwę należy koniecznie zapamiętać.  Następnie na scenę wchodzą chłopaki ze Śląska i po krótkim wprowadzaczu dają do pieca siedmioma szuflami. Klimat kompozycji jednak zbytnio się nie zmienia. Nadal pozostajemy we wspaniałych latach dziewięćdziesiątych z całym ich inwentarzem. Cry of the Nile doskonale wiedzą czym powinien być klasyczny death metal i swoją wiedzę stosują w praktyce waląc w łeb prostymi, acz rytmicznymi akordami. Gdzieniegdzie wybrzmi co prawda krótki patent kojarzący się z nowocześniejszym graniem gruzowo-dysonansowym, lecz są to jedynie bardzo umiejętnie dobrane dodatki. Większość kompozycji to klasyka szkoły amerykańskiej z Cannibal Corpse i Incantation na czele. Panowie potrafią zarówno mocno dopierdolić jak i nastrojowo zwolnić, dzięki czemu w ich kompozycjach co chwilę coś się dzieje. Prostota miesza się z zagraniami nieco bardziej technicznymi, co świadczy o tym, że warsztat muzyków bynajmniej nie jest dopiero raczkujący. W porównaniu do Compulsive mamy tu nieco niższy growl i bardziej garażowe brzmienie, idealnie pasujące do zawartości drugiej odsłony „The Voiceless Death Symphony”. Gdybym miał pobawić się w sędziego, to w tym niemiecko – polskim pojedynku wskazałbym na remis. Obie kapele bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły i dostarczyły sporej dawki nieco sentymentalnych odczuć. Dla każdego maniaka śmierć metalu ten split to bez dwóch zdań pozycja obowiązkowa. A dla ADG oklaski na stojąco, bo widać, że z przepełnionego stawu muzycznego narybku są w stanie wyłowić nie byle jakie okazy.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz