czwartek, 23 marca 2023

Recenzja Embryo „A Vivid Shade On Misery”

 

Embryo

„A Vivid Shade On Misery”

Rockshots Records 2023

Powołany do życia w 2000 roku włoski Embryo powraca z najnowszym piątym albumem. Nigdy nie miałem ich w swoim odtwarzaczu, bo raczej stronię od melodyjnego death metalu, a taką właśnie muzykę gra ten kwintet. Podobno najnowszy album, który pojawi się w sprzedaży siedemnastego marca jest najdojrzalszym w dorobku tej kapeli. Nie znam poprzednich produkcji, ale wierzę, że tak jest, ponieważ z wiekiem się rozwijamy, a rzadko kiedy cofamy. Czego ma się spodziewać potencjalny odbiorca po „A Vivid Shade On Misery”? Ano ośmiu numerów chwytliwego deta właśnie. Przez ponad trzydzieści minut chłopcy z Lombardii będą katować uszy słuchaczy do bólu przeciętnym śmierć metalowym rzępoleniem. Co prawda jest tutaj energicznie, melodyjki łatwo wpadają w ucho, a gitarzyści potrafią też od czasu do czasu przypierdolić soczystym riffem, ale co z tego. Poza kilkoma świetnymi pomysłami i paroma niezłymi solówkami, które przypominają swym charakterem te występujące w progresywnym rocku, na uwagę zasługuje również praca perkusji, ale to pewnie dlatego, że zasiadł na niej niejaki George Kollias znany z między innymi takiej kapeli jak Nile. Na dodatek kompozycje „przyozdobione” są metalcorowymi wstawkami, które najzwyczajniej świecie pasują tu jak pięść do oka. Pojawiają się jak wrzody i nie wiadomo po co, a wrzaski im towarzyszące najzwyczajniej w świecie męczą ucho, choć zapewne fani Fear Factory lub Linkin Park będą wniebowzięci. Całość nic nie wnosi do historii gatunku. Jest to po prostu zgodnie ze sztuką skomponowany melodyjny death metal, który jednak nie budzi żadnych emocji i pomimo krótkiego trwania, ciągnie się jak flaki z olejem. Tak jak napisałem wyżej, iż nie słyszałem wcześniej o Embryo, teraz już wiem, dlaczego. Przyzwoita druga liga, a może trzecia, trudno powiedzieć.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz