środa, 1 marca 2023

Recenzja Las Trumien „Licząc Umarłych”

 

Las Trumien

„Licząc Umarłych”

Piranha Music 2021

Wielkim fanem stoner/sludge/doom nigdy nie byłem. Nawet jeśli znajdzie się u mnie na półce cos w podobnej tematyce, to jak to się mówi, szału nie ma. Ostatnio jednak coś się w temacie ruszyło, na dodatek na krajowym podwórku, bowiem po bardzo dobrym Magu odkryłem kolejny zespół z tego gatunku. Debiutancki pełniak Lasu Trumien, bo o tym zespole dziś mowa, liczy już sobie co prawda bite dwa lata, jednak w moje ręce wpadł dosłownie kilka dni temu, przy okazji koncertu ślązaków w moim rodzinnym mieście na kolejnym przystanku The Last Words of Death. No cóż, panowie muzycznymi nowicjuszami nie są, co w ich twórczości jest wyraźnie słyszalne. „Licząc Umarłych” to trzydzieści pięć minut grania we wspomnianym na samym początku nurcie, jednak praktycznie pod każdym względem Las Trumien wybija się wyraźnie ponad przeciętność. Zacznijmy od samych kompozycji. Owszem, słychać w nich wpływy staro szkolnych klasyków z Cathedral, Saint Vitus czy Black Sabbath na czele, jednak panowie bynajmniej nie kopiują tu wzorców, a na pewno nie dosłownie. Ich utwory są w bardzo ciekawy sposób różnicowane, nie bazujące wyłącznie na wałkowanym od początku do końca bujającym motywie. Jasne, transowe zapętlenia tu występują ale w idealnie dawkowanych ilościach. Las Trumien doskonale wiedzą kiedy zmienić melodię lub przejść w inny rytm by w piosenkach coś się działo nie pozwalając na odruch ziewny. Co więcej, obcując z tymi nagraniami ma się wrażenie wszechogarniającego brudu, i to nie wyłącznie z powodu bardzo zapiaszczonego, choć zarazem idealnie czytelnego brzmienia, będącego synonimem pulsującego ciężaru, lecz i świetnych, bynajmniej nie monotematycznych wokaliz podpartych niebanalnymi tekstami, w tym przypadku o różnego rodzaju zwyrolach. Te wszystkie elementy, plus pojawiające się pomniejsze smaczki, choćby w postaci lekko punkowych patentów, złożone do kupy dają naprawdę ciekawy efekt, wciągają z pełną siłą i uzależniają. Co jest ogromnym atutem „Licząc Umarłych” to fakt, że jest to album bardzo równy i próba wyróżnienia któregokolwiek z fragmentów skazana jest na porażkę. Jeśli jeszcze, podobnie jak do niedawna ja, nie mieliście okazji poznać twórczości tych panów, to czym prędzej nadrabiajcie zaległości, bo warto. A mnie z kolei ogromnie cieszy fakt, że nowa płyta zespołu już praktycznie puka do drzwi, bowiem premiera jakoś za miesiąc.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz